sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 22: Todo depende de usted...

"Pero contigo
Todo canvia, 
Cuando te acercas a mi
Tu ojos me hacen sentir
Que estoy, Volando, volando
Tu presencia, mi mundo completa.."

        >> Violetta & Diego: "Yo soy asi" << 

Kayla
Znacie to uczucie? Jakbyście stali nad głęboką przepaścią, a po drugiej stronie czekałby, czekałoby.. Sama nie wiem. Po prostu stałam tam przy drzwiach z dłonią ułożoną na klamce, ze wzrokiem utkniętym w zielonkowatych tęczówkach. I w tym momencie jasno ustalone granice przestały istnieć.
- Dobra.. - wydukałam przez ściśnięte gardło i ruszyłam w stronę schodów na górę. - To, które bierzesz? - zapytałam, kiedy koło mnie stanął Nath. Wskazał drzwi na lewo. 
Przypadły mi "królestwa" Max'a i Sivy. Nie tak źle jak na mój gust. Mogło być o wiele gorzej. W ciszy wzięłam się do pracy. Pustka, brak sensu, niewiedza czego się pragnie, mętlik... Sama nie wiem, kiedy pomieszczenie lśniło czystością, tylko jakoś tego nie zauważyłam. Jak automat chodzący na wyczerpane baterie. Nic nie ma sensu, nic się nie liczy.
Nathan
Cisza, cisza, cisza.... Cholera. Przejechałem dłonią po szklanej półce i wszystkie flakony Tom'a uległy zniszczeniu.
- Cholera! - zakląłem pod nosem. Nie źle się wkurzy. Oparłem się dłońmi o umywalkę. Czułem jak żyły uwydatniają się, przez napięte mięśnie ramion.
- Co się z tobą dzieje? - spojrzałem we własne odbicie. Pokręciłem przecząco głową, pociemniały mi tęczówki. Trzasnąłem drzwiami opuszczając pomieszczenie.
- Musimy pogadać - wszedłem do łazienki Sivy. Aha, odpowiedziała mi mydelniczka... Wyszedłem z pomieszczenia i skierowałem się do drzwi obok. Już nie byłem niczego tak pewien. Wszedłem do łazienki i usiadłem na rogu wanny. Chwila, chwila... Max ma wannę! A to gnój...
- Pogadamy? - spytałem podnosząc brwi. Szatynka, uzbrojona w środek dezynfekujący, nawet nie odwróciła na mnie wzroku.
- Już skończyłeś? Nie dziwię się, że sprzątaczki z wami nie wytrzymywały.
- Kayl - spojrzałem na nią wymownie.
- Okej, słucham - podciągnęła się i usiadła na pralce. Że jak? Pralkę też ma, a naszą zawala. Niech ja dorwę tego Łysola.
 - Co chcesz? - wzdrygnąłem ramionami. Westchnęła.
- A ty? - taka sama odpowiedź. Tak to my się nie dogadamy. Cisza.
- Przypadł ci Tom i Jay, bardzo źle? - spytała. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Mogło być gorzej - spojrzała na mnie zaskoczona.
- Dobra, nie mogło... Ale było warto - uśmiechnęła się.
- Pomóc ci coś? - rozejrzałem się nieporadnie po pomieszczeniu. Pokręciła przecząco głową. Wygiąłem usta w coś na kształt banana i chwyciłem klamkę. Nagle czyjaś dłoń pokryła moją.
- Nath... Słuchaj, ja nie chcę takich relacji - odsunęła się. Podniosłem na nią wzrok, wyłamywała palce.
- Kumple? - wyciągnęła dłoń w moją stronę. Chwile się w nią wpatrywałem. Złapałem ją za nadgarstek i przyciągnąłem do siebie. Splotłem palce.
- A pojedziesz? - wyszeptałem. Lekko potaknęła głową. - To kumple - odparłem i pocałowawszy ją w policzek, wyszedłem.
- Nathan - usłyszałem za sobą, lekko podniesiony i podminowany głos, na co odwróciłem się z uśmiechem na ustach. - Tak? - spytałem podnosząc brew.
- No, bo... Bo... kumple tak nie robią.
- Serio? A ty to mogłaś?
- Co? - zmarszczyła czoło. Czułem, że uśmiech poszerza mi się na wargach.
- Trawę kosić - odparłem bez namysłu.
- Sykes!!
- Znowu zaspałem? - wiedziałem, że coraz bardziej ją podminowuje. Burknęła coś pod nosem. Podszedłem do niej i oplotłem dłońmi wokół tali. - Gniewasz się? - próbowałem przyjąć poważny ton.
- Aktorszczyzna od siedmiu boleści się znalazł..
- Zabolało.. - wywróciła oczami i odepchnęła się.
- Uwielbiam cię złości - rzuciłem na odchodnym, huk drzwi posłużył mi za odpowiedź.
Wróciłem do swojej kary..

***** 
- Jay, Siva, Tom wedle życzenia z waszych podłóg w łazienkach można jeść - odpowiedziałem i zaprowadziłem całą trójkę na górę. Kiedy Parker wchodził do swojego "przybytku rozkoszy" spokojnie wycofałem się do łazienki Max'a.
- A ty czego znowu?! - położyłem Kayly palec na usta, drugą ręką za kluczając drzwi. W ten rozległy się słowa modlitwy.
- SYKES!!!!!!!! 
-  NATH!!!!!!!!
- MŁODY!!!!!!
- Coś ty znowu zrobił? - zapytała szatynka.
- Zamówiłem chińszczyznę i tak jakoś upadła mi...
- Ty, idioto. Wrobiłeś mnie! - powiedziała w akompaniamencie gróźb dochodzących z korytarza. Naprawdę, powinni się trochę uspokoić. Żarty o wyrywaniu paznokci, spaleniu żywcem, czy kastracji, serio nie są ani trochę zabawne. 
- Oj..
- No, oj - ofuknęła mnie. 
- Chwila, gdzie TY IDZIESZ? - spytałem przerażony.
- Wychodzę?
- Przecież oni mnie rozszarpią!
- Oj... - złapałem ją w talii i podniosłem do góry.
- Nie zrobisz mi tego - wrzuciłem ją do wanny. - Prawda? - wywróciła oczami. Zacząłem bawić się kurkiem od wody. - Prawda? - odkręciłem. W mgnieniu oka podskoczyła.
- Oszalałeś?
- Jeżeli masz na myśli bronienie własnego życia to tak.
- Chyba fryzury.. - burknęła.
- To było do mnie?
Podszedłem i przyjaciel Parker'a jeden wie, jakim cudem znalazłam się w wannie, a ona przy drzwiach. W przypływie adrenaliny wyskoczyłem z niej i przesunąłem pralkę pod drzwi. 2:0.  A tak swoją drogą to strasznie dużą ma tą łazienkę. Jakbym wiedział o takich luksusach, to sam bym startował na lidera.
- Jesteś strasznie uszczypliwym człowiekiem...
- A ty jako moja kumpela powinnaś to uszanować - mruknąłem, zakręcając wodę.
- Kto powiedział, że jestem... - zamarła w pół zdania.
- Ty - podszedłem do niej.
- To tak nie działa, dużo rzeczy się mówi... - potaknąłem w odpowiedzi.
- Chyba wolałam jak się nienawidziliśmy - rozszerzyłem źrenicę. - Wtedy się nie kłóciliśmy.
- Kail..
- No, co?
- Nic - musnąłem ją w usta. Odsunąłem się. Usłyszałem cichą melodię, a po chwili głos  dziewczyny.
- Ralph, słuchaj teraz nie mogę... Tak, jadę z nimi.... Yhmn... Do, usłyszenia.
Zapadła cisza.
- To dlatego jedziesz? - pytanie pozostało bez odpowiedzi. Pokiwałem głową. W ten drzwi gwałtownie się otworzyły. No, tak zapomniałem, że otwierają się na zewnątrz. Chłopaki odsunęli automat i w biegli do środka.
- Idę spać - uprzedziłem ich wybuch i rzuciwszy krótkie spojrzenie dziewczynie, wyszedłem.



Tak, wiem spaprałam. 
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, ale szkoła, dom, zresztą sami wiecie.

Co do Waszych wybitnych opowiadań, komentarze pojawią się w czasie tego weekendu. 
Rozdział dodałam wcześniej, bo zostałam o to poproszona.
Coś mi się stało z bloglovin'em i w celu zobaczenia nieprzeczytanych postów muszę sprawdzać wszystkie blogi, więc troszkę to trwa. Przepraszam. <3

A, tak szczerze. To ten rozdział powstał dzięki tym dwóm "utworom":


"Każdy ma w życiu chwilę, kiedy ucieka do przeszłości i chowa się za gąszcz wspomnień.
Kiedy zaczyna żyć czyimś wyreżysowanym życiem i to go ratuje."

Za to, że jesteście bardzo Wam dziękuję ♥

4 komentarze:

  1. Spaprać to sobie można kartkę flamastrami, a nie rozdział. Może i jest to możliwe, ale NA PEWNO nie w Twoim wypadku. Rozdział jest fantastyczny. :* Och, Nath... Jest mi Ciebie szkoda chyba tylko z jednego powodu... Musiałeś sprzątać pokój Parker'a, a to naprawdę straszne przeżycie. xd Z Loczkiem chyba nie było tak źle. ^^ No, ale to bardzo dobrze, ponieważ Kayla jest kobietą i chcąc nie chcąc musi mnie lżejsze obowiązki. :P A tak w ogóle to uwielbiam ich wydurnianie się. :3 Ile razy mam Ci powtarzać, że oni do siebie pasują i mają być razem?! Kumple? Serio? To jest żart, ja to wiem, ale uprzedzam Cię, że pierwszy kwietnia był kilka miesięcy temu. :) Trochę spóźniony, wybaczam. xd Poza tym kumple się nie całują, Nathan ją pocałował, NIE, NIE MIAŁAM ZWIDÓW, więc nie są kumplami i weź nie truj takich farmazonów, bo Ci nie uwierzę! :P I nie masz za co przepraszać, doskonale Cię rozumiem. :) Niczym się nie śpiesz, rób to co kochasz, to wszystko. :* Aaa, no i pisz dłuższe rozdziały, bo zawsze się modlę, żeby mi się zaraz nie skończyły jak je czytam, a one zawsze się kończą. :c xD Do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
  2. O jaaaaa :ooooo
    kiedy oni w końcu będą razem?! XD
    znam twój ból :/ mam podobnie

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze? Ja się już pogubiłam chyba..
    Przyjaciele? Najpierw tak, później nie, potem kumple, ale jednak lepiej byłoby gdyby się nienawidzili.
    Nath to ma jednak z głową coś nie tak :p nie rozumiem tego człowieka.
    No i mógłby w końcu się ogarnąć i pogadać z Kaylą poważnie.
    Mam nadzieję,że w kolejnym rozdziale coś mu wyjdzie.
    Czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja chcę następny. Mam głód czytelniczy. Zrób coś! Proszę.
    Się pogubiłam. Kim oni w końcu są dla siebie? ugh.
    Dobra, powiem tak. PISZESZ GENIALNIE. TYLKO TAK DALEJ!
    Kocham cię ♥

    OdpowiedzUsuń