piątek, 31 maja 2013

Rozdział 8: Tamara es ... chica

"¿Por qué lo preguntas si sabe una mejor respuesta"

- Cóż.. utwór, który przed chwilą słyszeliśmy promuję nową płytę. Co możecie o niej powiedzieć?
- Ymmn... Płyta po części, właściwie to w dużej mierze odchodzi od tego singla. "Open your/my eyes" jest, można by tak powiedzieć balladą, a materiał, który został wzięty pod uwagę przy umiejscowieniu na nowej płycie jest odrębny od tego utworu.. Można by nawet powiedzieć, że są to dwa światy...
- Czyli planujecie odmłodzenie zespołu? Stworzenie nowego The Wanted?
- Nie, wręcz przeciwnie. Pragniemy pokazać się od każdej strony. Track będzie zawierał taneczne utwory jak "Glad You Came", parę duetów.. Właściwie ta piosenka odchodzi od reszty. Jest... po prostu czymś innym na tej płycie. Jednakże śpiewaliśmy już tego typu melodię, choćby "Heart Vacancy" czy "Warzone".
- Właśnie... Sami piszecie swoje teksty. O czym w takim razie jest "Open your/my eyes"? Czy jesteście z nią tak powiązani jak choćby z "Warzone"?
- Z każdym utworem wiążą się przeżywane przez nas uczucia. Wyrażamy je poprzez melodię i teksty naszych utworów. Pragniemy przez nie podzielić się naszymi odczuciami oraz być może przekazać coś z naszej wiedzy nagromadzonej poprzez doświadczenia.
- O czym w takim razie jest ten kawałek?
Całego tego wywiadu słuchałem jednym uchem. Nie wiem czemu, ale radość, która towarzyszyła mi od wyjścia z domu, aż do zaśpiewaniu na antenie radio naszej piosenki, jakoś ze mnie uleciała. To przez tego sms-a. Po co ona go wysłała? Tylko nie potrzebnie zestresowała człowieka. Czarna lista nie istnieje i co z tego? Przecież nic na niej praktycznie nie było... No dobrze. Nic oprócz przyczyn rozstania Max'a z Mich, skoków w bok Tom'a (Kelsey ostatnio stała się bardzo wrażliwa na tego typu tematy)... No i w sumie to tyle z wielkiego druku na owej liście. Czego ja się tak obawiam? Przecież raczej nie mam nic do ukrycia. O co on może mnie zapytać? O nic. Nic z osobistego życia. Nic ostatnio nie zrobiłem. Człowieku opanuj się The Wanted to pięciu chłopaków - nie jesteś pępkiem świata. Ale w sumie zaczynam się zastanawiać czy Max nim nie jest. Nie żeby coś, ale odpowiada na wszystkie pytania speaker'a. Nie żeby mi to w jakiś sposób przeszkadzało. On jako jedyny nie powinien powiedzieć niczego niestosownego. Nath spokój. Oddychaj.
- Nathan? Jesteś z nami? - dźwięk  mojego imienia wyrwał mnie z zamyślenia.
- Tak, oczywiście. Zamyśliłem się - odparłem ze sztucznym uśmiechem. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłem tak zestresowany wywiadem w radio?
- A o czym to myślisz?
- Heh, nad odpowiedzią na pytanie - podświadomie czułem, że oberwie mi się, od wiadomo kogo, za ten wywiad.
- Świetnie Sykes, a jak brzmi? - ten facet jest zbyt pewny siebie.
- No właśnie tak skupiłem się nad potencjalną odpowiedzią, że zapomniałem pytania - odpowiedziałem. Trochę chamsko? Eee tam. Niech ma za swoje. Chłopaki prychnęli śmiechem. Spojrzałem na speaker'a, obok którego siedziała Santiago. Spiorunowała mnie wzrokiem. Uśmiechnąłem się do niej ukazując chyba wszystkie zęby i robiąc minę niewiniątka. Kayl wywróciła ze śmiechem oczami. Oczywiście ta cała wymiana mimiki twarzy, nie mogła zostać nie zauważona przez naszego pytającego...
- A zmieniając na chwilę temat. Co to za potajemną rozmowę prowadzisz z obecną tutaj dziewczyną?
- Rozmawiam? - spytałem z niedowierzaniem. Facet westchnął poirytowany.
- Powróćmy do pierwotnego pytania. O czym jest piosenka? - ten wywiad jest na prawdę dziwny.
- Utwór jest o walce. O tworzeniu przez chłopaka własnego świata, własnych wyobrażeń. Odnajduje w tym świecie dziewczynę, w której się zakochuje, lecz robi wszystko aby ją do siebie zrazić, w ten sposób chce aby ona do niego przyszła. Jednak dziewczyna nie zrozumiawszy, bądź odgadłszy jego zamiary zaczyna robić to samo. Chłopak nie potrafi grać w grę, którą sam stworzył. Chce po prostu aby otworzyły się oczy i wszystko na powrót było z powrotem jasne i zrozumiałe. Chciałby cofnąć czas, aby nigdy nie tworzyć tych zasad, jednak nie można cofnąć przeszłości, a więc pozostaje mu tylko przegrywać - cisza, która zapadła po mojej wypowiedzi, zmusiła mnie do szybkiego dodania. - To znaczy, tak mi się tylko wydaję - uśmiechnąłem się odrobinę zakłopotany.
- Niezwykle ciekawe interpretacja - Jaka interpretacja? Gamoniu przecież ja to napisałem to chyba wiem o czym jest?! Moje myśli zaraz eksplodują - Skąd pomysł na taki tekst?
- Tak, jakoś sam się napisał - odpowiedziałem.
- Ale wydaję się, że wiesz o czym napisałeś, czyli...
- Miałeś te pytanie przyszykowane wcześniej? - wycedziłem przez zęby. Przeginał.
- Nathan! - upominający głos Kayl.
- No co?
- Dalsza część wywiadu po reklamach - ogłosił speaker, po czym zabrzmiała tandetna muzyczka radiowa. - Nie na takie coś się umawialiśmy - powiedział w stronę Kayly, a ja nie wiem czemu, miałem ochotę przywalić mu prosto w twarz (tak już widzę waszą reakcję jak to czytacie).
Kayla
Co to ma być?? To najgorszy wywiad ever trzeba to odkręcić. Chłopaki - Nath - wychodzą na egoistów. Rany, co tu się dzieję?
- Nie na taki wywiad się umawialiśmy.
- Właśnie też mi się tak wydaję. Co to mają być za pytania? - odpowiadam.
- Zwykłe dziennikarstwo...
- Raczej dopytywania i drążenia tematu trzy latka.
- Panna sobie lepiej nie pozwala.
- Dobrze, jakie pytania zamierzacie jeszcze zadać? - pytam lekko podminowana. Dostaję listę w dłonie - Chyba żartujecie tak? - cisza jest wystarczającą odpowiedzią. Korzystając z ostatnich chwil reklam, łapię Nathana za rękę. Jest wkurzony - widać. O co mu chodzi? Okej, te pytania są niefair i ogólnie, ale no jednak nie odpowiada na nie od wczoraj. Powinien być trochę bardziej obeznany.
- Nath - próbuję zwrócić na mnie jego uwagę - SYKES!
- Co? -warczy. Nie wierzę.... Co mu?
- Po prostu się uspokój, okej? Ten cały idiota nie jest wart tych nerwów - odpowiadam patrząc mu w oczy, jak małemu dziecku. Może coś do niego dotrze?
- Wchodzimy za 4, 3, 2, 1, teraz! - Nath uśmiecha się krzywo i zajmuje swoje miejsce.
Przyłapuję się na jednej myśli... "Ale on ma fajne gałki - śliczne patrzałki" .
Max
 Dalsza część wywiadu przechodzi w miarę spokojnie i z poczuciem humoru. Czemu? Bo dogadaliśmy się z chłopakami w trakcie przerwy, że nie dopuszczamy Młodego do głosu. Pytania nie powiem tyczyły się różnych tematów. Od życia intymnego Sivy, po clubowe wypady Tom'a, który na szczęście odpowiadał w sposób wymijająco zabawny. Ufff...
- A kim jest obecna z nami panna Santiago? - pyta reporter.
- Kto? - Parker wygląda na zdezorientowanego. Nie dziwię się. Najpierw pytają co robił wczoraj w nocy, a teraz rzucają ni z gruszki ni z pietruszki pytaniem o Kaylę.   
- Kayla to ktoś pokroi naszego asystenta, po prostu jest prawą ręką naszego wyrozumiałego, idealnego i jedynego w swoim rodzaju menagera Scooter'a Brauna - krótko, zwięźle i na temat jak to mawiała moja polonistka, no i oczywiście zawsze dobrze wykorzystać fakt i podlizać się jakoś szefowi.
- Aha, czyli można ją nazwać kimś po kroju waszą matką?
- Nie, razem z Kev'em i Nano tworzą naszą rodzinę. Pomagają nam razem z muzykami tworzymy całość The Wanted - wszedłem mu w słowo i dopiero potem zorientowałem się, że nie wymieniłem Scooter'a - będzie draka. 
- I ostatnie pytanie. Chciałem spytać o wątek Tamary Hearts w waszym życiu - w końcu koniec. Ale kto to? Spojrzałem na Tom'a, Jay'a, Sivę chyba też nie wiedzieli o kogo chodzi... Za to Młody wyglądał jakby połknął jeżozwierza.
Nathan
W cholerę! Uwziął się na mnie czy co?
- Niestety, chyba nie wiemy o kogo chodzi - odpowiada Max.
- A czy przeglądaliście poranną gazetę?
- Nie, mieliśmy ciężką noc - odpowiada.
- Panie Sykes, kim jest Tamara?
- Tamara to..... dziewczyna - odpowiadam - ALE NIE W TAKIM SENSIE!!! - nagle uświadamiam sobie sens moich słów.
- To by tłumaczyło poranny news gazet i twoje nocne zajęcie - odpowiada speaker - Nasz czas antenowy dobiegł końca. Moimi gośćmi był zespół The Wanted.
O co temu facetowi chodziło?
Wychodzimy ze studia. Nikt się nie odzywa, bo i o czym mamy rozmawiać? Ten wywiad... Wszystko działo się za szybko. Zachowałem się jak jakiś nieprofesjonalny szczeniak. Chłopaki mają za ciśnięte wargi, Kayla jest dziwnie blada - nawet jak na nią. Chciałbym się zapytać chłopakom jak bardzo mnie nienawidzą, spytać szatynce czy wszystko jest w porządku? Ale boję się przerywać tą ciszę. W drzwiach samochodu wita nas Kev, pewnie słyszał wywiad w radio. Na siedzeniu obok niego znajduje się poranna gazeta, a na niej wielkimi literami "Z FANKI TW STAŁAM SIE EROTYCZNĄ ZABAWKĄ SYKES'A". O co tu chodzi? Robi mi się słabo. Nic  z tego nie rozumiem. Staram się przeczytać artykuł, ale Kayla wyrywa mi go z rąk i pobieżnie przelatuje wzrokiem... Jeżeli wtedy była biała to nie wiem jak określić ją teraz.
- Nathan, co ty odpierdzielasz? - pyta.
Kayla
Tego po prostu za dużo... Nagle odzywa się mój prywatny telefon "Nieznany". Przełykam ślinę i odrzucam połączenie... Po chwili na służbowy numer przychodzi mi sms od Brauna "O 20.00 na Skype - WSZYSCY". Czy tylko mi jest tak duszno?
Nathan
- Nathan, co ty odpierdzielasz? - Co jej mam odpowiedzieć? Z opresji ratuje mnie jej telefon. Dziwne, pierwszy raz widzę ten model u niej. Nie odbiera... Cóż... jeszcze jedno pytanie. Nagle szatynka wpada prosto w ramiona stojącego za nią Tom'a. Fuck, czy ten dzień może być jeszcze piękniejszy? Rzut okiem na zegarek - 12.00, a ja już mam dość...

 ¿Qué carajo está pasando

Tam ta dam! Nie pytajcie co to jest to u góry. W prawdzie dodaję dział po tygodniu, ale sama  nie wiem co to jest! Przepraszam. Dlaczego nie wiem? Bo ten rozdział jak i następny napisał się sam w ciągu kilku godzin.  Mogę Wam powiedzieć, że następny rozdział wyjaśnia kilka spraw. Naprawdę nie wiem co to ma być.... 
Dziękuję za wszystkie miłe słowa i komentarze, a i chyba właśnie Wam uświadomiłam, że nie potrafię pisać. Naprawdę wszystkim bardzo dziękuję! Jesteście najlepsi! :)

A i w ramach rekompensaty za to coś powyżej wstawiam Wam linka do chyba najlepszego wywiadu Jaythana ^^ Uwielbiam :) 


 


Jestem największą fanką tych dwóch chłopaków. :D
Do następnego ♥

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 7: Vacío inferior...

"Cada día traía consigo una nueva esperanza ..
Nota misteriosa surcando mundo ...
Amigo, tú también eras como Adam - que siempre has querido algo
lo que cada vez el destino no debe darle ...
Su mundo está a cargo de un río salvaje barrido en la inmensidad del abismo ..."

*wersja po polsku*
"Każdy dzień niósł z sobą nową nadzieję..
Tajemniczą nutę owiewającą świat...
Chłopie, byłeś jak Adam - zawsze chciałeś czegoś
czego nigdy los nie powinien ci dać...
Twój świat porwała rwąca rzeka kierująca się w bezkres otchłani..."


-Łał... - wydobywam z siebie szept. 
Słychać dźwięk zamykanych drzwi na piętrze... Czekał - słyszał.
- Kayla? Co jest? - z zamyślenia wydobywa mnie głos Jaya - Co on tam stworzył? 
- ...... 
- Co? - dopytuje coraz głośniej. W końcu Siva wyrywa mi kartkę z rąk:

"Każda chwila była oczekiwaniem
Oczekiwaniem na zmianę przeszłości
twoich oczu na moich znamieniem
by dać nam chwałę przyszłości

Puste słowa nie wypełnią ciszy
krótkie docinki nie otworzą duszy
Czasem trzeba po prostu otworzyć oczy....

 Bo pustka, która kiedyś była moją bronią
obróciła się przeciwko mnie
brakuje mi tej jednej sekundy...
Chwili aby odejść zwycięsko

Kłania się ziemia
u nóg smagają wiatry...
Gdy mogłem mieć wszystko
błąkałem się na dnie..

Wolałem z latarnią pod słońce
niż wierzyć odczuciu...
Niż spojrzeć prawdzie w oczy....

 Bo pustka, która kiedyś była moją bronią
obróciła się przeciwko mnie
brakuje mi tej jednej sekundy...
Chwili aby odejść zwycięsko

Pokonany  we własnej grze
przegrany na własnych zasadach
wszystko co stworzyłem obróciło się przeciwko mnie...

Bo pustka, która kiedyś była moją bronią
obróciła się przeciwko mnie
brakuje mi tej jednej sekundy...
Chwili aby odejść zwycięsko

Bo gdybym mógł cofnąć czas
postarałbym się o jakieś nas
brakuje mi tej jednej sekundy...
Chwili aby odejść zwycięsko

Pokonany..."

Siva
Skończyłem czytać tekst Młodego... Przepraszam. Powinienem raczej powiedzieć naszą nową piosenkę. Ścinek papieru zapisany nutami podałem Jay'owi. To nie moja bajka, niech sam się z tym męczy. Cisza... W domu z pięcioma chłopakami?! Nie realne.. Dziwne uczucie. O jednak coś słychać - pochrapywanie Keva. Tak, to on nas wspiera... Słów brak.
- Powiecie coś wreszcie? - Kayla? Jej, musi być naprawdę zdesperowana skoro zdecydowała się zapytać nas o opinię.
- No cóż.. Jest lepsze od naszej kredy na krepie - sprostowanie Toma nawiązujące do naszej pięciogodzinnej pracy - bezcenne. 
-  Bierzemy - Max.
- Wypadałoby to prześpiewać - Czemu dziewczyny wzięły sobie za cel sprowadzanie chłopaków na ziemię? Ehmn...
Spojrzałem na śpiącego Kev'a:
- Lepiej od razu się za to weźmy... To kto idzie po Pana Obrażalskiego?
Moje oczy, tak jak i pozostałych, spojrzały w stronę naszej małej szatynki.
- Nie ma mowy! Twój pomysł to go wykonaj - cóż za dojrzałość. Ruszyłem moje zacne cztery litery i pofatygowałem się w stronę "jaskini lwa". Czemu ja? Nie wiem... Zbliża się pierwsza... Po prostu nie myślę, okej? Strefy czasu wykańczają człowieka. Kit, że od tygodnia siedzimy w Anglii...
Wydech... Czas wziąć sprawy w swoje ręce, jeżeli pragnie się czegoś trzeba poświęcić siebie  aby ktoś tam w ogóle wyraził chęć rozważenia naszego pragnienia...
Nathan
Pukanie do drzwi... Czasami się zastanawiam: "Czy ja tak dużo wymagam od życia?". Chwila spokoju, czy nawet na nią nie zasługuję? Zeszpecili moją opinię, moją osobowość, wymagali utworu - dostali go. Po tym wszystkim chciałbym po prostu się zresetować. Cóż, chyba nigdy nie będzie mi to dane.
- Tak? - otwieram drzwi. W progu stoi Seev z podkrążonymi oczami. Musiał nie źle się na męczyć.
Siva 
- yhmn.... - nie za bardzo wiedziałem co mam powiedzieć. Ogólnie byłem zdziwiony, że Młody otworzył drzwi. Tak to jest, narzekamy że nic nam się nigdy nie udaje, a jak coś już się spełni, to nie mamy pojęcia co z tym zrobić... Koleje losu ludzkiego.
- Siva??
- Co? A no tak... Chcielibyśmy prześpiewać utwór - Nath popatrzył na mnie jak na małe dziecko.
- W radio śpiewacie na żywo - wersja akustyczna, nie potrzebujecie klawiszy...
- Ale...
- Seev, to utwór na cztery głosy - to mówiąc zamknął drzwi.
Kayla
Siva pędem wpadł do salonu...
- Gdzie Młody? - spytał Max.
- Znowu ma fochy? - Jay.
- On, on, on... - dukał Siva.
- CO? - wykrzyknął Tom.
- ON ODCHODZI Z THE WANTED! - spadłam z krzesła. Scooter mnie zabije.
- Co?
- Żartujesz?
- Nie powiedział tego...
- Bawi się.
- Nie myśli.
- To jeszcze dzieciak, nie wie co dla niego dobre! - chłopcy przekrzykiwali się.
- KIT Z NIM. CO Z NAMI? Co jak zacznie śpiewać sam? Co jak... jak... 
- Siva! Ogarnij się - krzyknęłam i poszłam na górę. Co ten Baby sobie myśli?
***
  
- Nath, otwórz! - pukam i nic. Naciskam klamkę, drzwi ustępują. Raz się żyję, trzy razy umiera. Weszłam.. Nathan leżał na plecach, na mój widok podniósł się do postawy siedzącej, oparł łokcie na kolanach, splutszy dłonie, oparł na nich podbródek. Pytająco uniósł brew.
-  Podobno odchodzisz z zespołu? - spytałam. Wydał się zaskoczony tym co powiedziałam, jednak postanowił grać.
- Podobno..
- Czyli?
- To zależy..
- Od czego?
- Od tego kto tak mówi.
- Rany, Nath! Na prawdę nie mam czasu ani chęci tak się z tobą użerać. Więc jak?
- Wszystko zależy jak na to spojrzysz.. - myślałam, że zaraz rozszarpię go na strzępy.
- Gramy w fakty. Odchodzisz z The Wanted. Prawda, fałsz? - wyrzuciłam na jednym wdechu.
- Fałsz. Piosenka jest dobra. Prawda, fałsz? 
- Chłopakom się podoba, ogólnie jest niezła.
- Miała być: prawda, fałsz!
- Okej.. Prawda. Ehmn... To czemu nie zejdziesz na dół? - cisza była moją odpowiedzią.
- Nie chcesz śpiewać tej piosenki. Prawda, fałsz? - poprawiłam się.
- Prawda.
- Czemu? - znów cisza...
- Jestem pustym egoistą? - spytał po chwili.
- Nath...
- Prawda, fałsz? - wszedł mi w słowo. 
- Fałsz - odpowiedziałam po chwili ciszy. Przytaknął głową.
- Zejdziesz na dół. Prawda, fałsz? - spytałam.
- Zależy wam na tym. Prawda, fałsz? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie odpowiedziałeś...
- To ty mi powiedz! Cofniesz co powiedziałaś. Prawda, fałsz? - podniósł ton.
- Czemu tak bardzo zależy ci na mojej opinii? - spytałam, będąc już na skraju wytrzymania nerwowego.
- Cholera! Gramy w prawda-fałsz! Bez wyjaśnień, bez zbędnych pytań! - teraz byłam już pewna, że reszta też to słyszała. Tylko z jakiegoś powodu bała się przyjść z odsieczą. No, może reszta poza śpiącym  Kev'em.
- Obowiązuje kolejka!
- Nie zadajesz odpowiednich pytań!
- Jak to zawalimy Braun wyrzuci mnie na zbity bruk! Prawda, fałsz? - wykrzyknęłam.
- Prawda... A więc tylko praca.. Prawda, fałsz? - z każdym słowem jego głos słabł, zmniejszał swoją moc. Spuściłam wzrok:
- Nath, tysiące fanów czekają na dzisiejszy ranek... Proszę.. i cofam to co powiedziałam. Przepraszam.
Nathan
Czy ONA właśnie MNIE PRZEPROSIŁA? Łał... Mam co chciałem, ale jakoś specjalnie się nie cieszę... Mam wyrzuty? Nathanie Jamesie Sykesie koniec tych rozmyślań - one do niczego nie prowadzą. Wstałem i  zszedłem na dół. Przywitałem chłopaków nikłym uśmiechem. Czułem się jak intruz, kiedy pojawiłem się w drzwiach salonu zapanowała cisza.
- To co? Śpiewamy? - zapytałem z nadzieją w głosie.
Kayla
Nathan zszedł na dół. Po chwili z dołu dało się słyszeć melodię i chór złożony z pięciu głosów. Własny koncert o trzeciej nad ranem. Całe szczęście, że utwór nie był w zabawniejszej tonacji, aż boję się się myśleć co powiedzieliby sąsiedzi...Poza tym wątpię czy chłopaki daliby radę śpiewać tak radośnie o tak wczesnej porze na trzeźwo. TRZEŹWO - to słowo rozjaśniło mi myśli. Szybko zakradnęłam się do kuchni, czyszcząc ją z całego alkoholu... Nie wiem czemu nabierając rozpędu schowałam także płyn do mycia szyb... Wszystko zaniosłam do małego pokoju pełniącego rolę "skrytki", czyli miejsca gdzie mieściły się wszystkie przyrządy do sprzątania. Sami tam nie zaglądają. Megi odeszła... A póki co raczej nie zaczęli szukać nowej sprzątaczki, a raczej kobiety do zadań specjalnych. Osobiście polecałabym byłą wojskową. Już.. Alkohol schowany, mam tylko nadzieję, że Tom nie dostanie nagle swojego przypływu energii do sprzątania. Usadowiłam się na schodach między piętrami. Nie chciałam przeszkadzać chłopakom, a z tego miejsca mogłam spokojnie przysłuchiwać się ich pracy... Tym razem nie mogli puścić playbacku i zasnąć. Przecież ten utwór jeszcze nie istniał. Scooter będzie musiał umieścić go na płycie jako pierwszą piosenkę - promującą płytę. Ale namieszałam....
***    
Znacie to uczucie? Budzicie się z myślą, że zaspaliście, nerwowo szukacie zegarka itd. Właśnie mi się to przytrafiło! Ale spokojnie jest siódma. Wywiad jest o dziesiątej.
 - WSTAWIAĆ - wbiegłam z krzykiem do salonu, gdzie spodziewałam się zastać chłopców.. Wszyscy zerwali się na równe nogi. Cóż żałowałam, że wcześniej nie zrobiłam im zdjęcia. Wyglądali przeuroczo. Max  i Jay wtuleni do siebie na kanapie. Tom kurczowo trzymający się nogi Sivy zwisającej ze stołu i Nathan, o którego mało co nie potknęłam się wbiegając do pokoju.
Zdziwiłam się wpływem jakie wywarło na nich to słowo. Mniej więcej po godzinie cała piątka zameldowała się gotowa do wyjścia w salonie. Cóż byli co prawda trochę nie dospani, ale jak widać nauczka z piosenką była trafna. Zapamiętają to do końca życia i ja też. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Gdzie Kev? - spytałam z uśmiechem. Chłopcy spojrzeli po sobie zdezorientowani. Spojrzeliśmy w kąt pomieszczenia, gdzie stał duży fotel, a na nim pochrapywał ich "ochroniarz", nasz kierowca.
Tom pochylił się nad nim.
- Ile on tak już śpi? - spytał.
- Już z dziesięć godzin  - odparłam ze śmiertelną powagą, choć zadumanie Parkera po prostu zwalało z nóg. Thomas potrząsnął ramię Kev'a, kiedy ten objął go ramionami i przycisnął do swego ciała.
- Powiedzcie Kelsey, że mimo wszystko ją kochałem! A i Jay w górnej szufladzie komody zostawiłem notes z numerami telefonów świetnych panien. Może ci się poszczęści? Żegnajcie - krzyki obudziły zdezorientowanego Kev'a, który natychmiast wypuścił Tom'a  z objęć.
- Już mnie nie kochasz? - spytał płaczliwym głosem Parker. Tego było już za wiele. Zgięłam się w pół i pękając ze śmiechów wpadłam na stojącego za mną Max'a. 
- Tom, ty na serio z tym notesem? - spytał Jay udając się w stronę pokoju bruneta - Ciekawe co na to Kels?
- Loczek, wracaj mi tu!! - krzyknął przerażony Tom i pognał za nim. Zwijaliśmy się ze śmiechu. Kiedy już zaczęliśmy się powoli uspokajać. W pokoju zabrzmiał histeryczny śmiech Nathana - ten to ma zapłon. Jak w tym kawale o zajączku lecącym samolotem. No wiecie: "Samolotem leci żyrafa, słoń, zajączek, niedźwiedź. Samolot zaczyna spadać - jest za ciężko. Zwierzęta wpadają na pomysł, że każde opowie kawał, jeżeli wszyscy nie zaczną się śmiać to ta osoba wyskakuje z samolotu. Opowiada kawał niedźwiedź - wszyscy się śmieją, oprócz zająca. Trudno, niedźwiedź wypadasz. Następna jest żyrafa. Nie zdążyła powiedzieć jednego słowa a zajączek w śmiech. Z czego się śmiejesz? Z kawału niedźwiedzia". 
- Co cię tak śmieszy?- spytałam go, wykorzystując fakt, że dobr humor jeszcze mnie nie opuścił.
- "Jak kreda na krepie" - zacytował fragment naszej nie udanej piosenki.
- Nathan oddawaj to - starałam się wyrwać mu kartkę z tekstem z rąk.
- Na serio, wy to napisaliście?- zaczął się niekontrolowanie śmiać. Nie wiem czemu chciałam mu wyrwać z rąk tą kartkę skoro już to przeczytał. To było żenujące, ale w sumie zabawne i coś mi mówiło, że powinnam to zrobić - instynkt samozachowawczy. Nie chcący zrzuciłam mu full cap'a  z głowy, po chwili poczułam jak moje ręce zostają wykręcone za plecy.
- Nathan, do diabła puszczaj!
- Przeproś!
- Chyba śnisz! - uchwyt wokół rąk  zacieśnił się.
- Aaaaa... okej, okej... 
- Więc jak będzie? 
- Przepraszam - burknęłam.
- Co? - droczył się ze mną.
- PRZEPRASZAM! - moje ręce zostały uwolnione. Potarłam zbolałe kończyny.
- Pójdę z tym na obdukcję, wiesz? - starałam się go uświadomić.
- Oczywiście księżniczko i przy okazji moja czapeczka jest bardzo wysoko ubezpieczona - odparł.
- Ubezpieczasz czapki? - spytałam ze śmiechem. Natrafiłam na jego poważne spojrzenie.
- A coś ty myślała? - spytał poważnym tonem.
- Żartujesz? - oczy prawię wyszły mi orbit.
- Są sprawy, o których nie powinno się tego robić. Ta się do nich zalicza - odparł. Stałam oszołomiona. Nie wierzę... On na prawdę ubezpieczył czapki! No to, fanki mogą czasem dostać niezły rachunek do domu za spojrzenie na daszek...
- Jedziemy! - krzyknął Nath. Teraz nagle taki odpowiedzialny się zrobił. Wychodząc z domu złapałam go za przedramię. Coś mi się przypomniało..
Nathan
Wreszcie wszystko szło po naszej myśli. Uwielbiam jak wszyscy jesteśmy tak wyluzowani, nawet Kayla... Wtedy  po prostu wszystko idzie sto razy lepiej, a przy tym można się uśmiać. Jeżeli za trochę dyscypliny będziemy otrzymywać takie "poranki", to jestem skłonny trochę się poświęcić. Kierując się w stronę samochodu poczułem szarpnięcie w ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem szatynkę...
- Fałsz - odparła i wsiadła do auta. Co? W głowie miałem mętlik. Ach... tak. Zrozumiawszy o co chodzi, zająłem miejsce na tylnym siedzeniu. Lekki uśmiech zagościł na mojej twarzy, nie mogły go zmyć nawet metrowe korki... Mówiłem już jak kocham Londyn?
***
- Hi! We are The Wanted and this is our new singiel "Open your/my eyes"
***
W radio rozbrzmiały oklaski. Uśmiech na mojej twarzy jeszcze się poszerzył. Gdy nagle poczułem wibrację w kieszeni spodni, wyciągnąłem telefon. Spojrzałem na ekran.
SMS Od: Kayl
         Zapomniałam dodać. Czarna lista nie istnieje - mogą pytać o wszystko. Nie schrzańcie tego.
Spojrzałem na chłopaków. Aktualnie wszyscy przeglądali telefony. Mój wzrok padł na nadawcę wiadomości. Speszona odwróciła wzrok. Czyżby Kayla zaczynała mieć ludzkie odczucia? Teraz nie mam czasu się nad tym zastanawiać. Musiałem być skupiony na słowach speakera. Kiedy otworzył usta, bałem się słów, które jeszcze nie zostały wypowiedziane....

Verdad -  falsedad?


PRZEPRASZAM!Tak, wiem jesteście wspaniałymi czytelnikami, znajdujecie czas żeby czytać te moje wypociny, tak pięknie je komentujecie, a ja zachowuję się jak jakaś podła niewdzięcznica i dodaję nie dość, że po miesiącu to jeszcze taki beznadziejny rozdział. Za wszystko na prawdę szczerze Was przepraszam. Ale to był trudny miesiąc. Wybaczcie :) 
Uwielbiam wszystkie komentarze! Mogę się od Was sporo uczyć, gdyż do pięt Wam nie dorastam :)
Dreamer.♥ - Szczerze? Była bardzo pozytywnie zaskoczona Twoją obecnością tutaj. Bardzo Ci dziękuję. To miło, że tak wybitna pisarka zainteresowała się tym czymś co ja tu tworzę. Dziękuję :)
Ola N - nie piszesz długich komentarzy?- I co z tego? :) Nawet nie wiesz jak miło mi się zrobiło czytając Twoje słowa, że ktoś zauważył Anonima z podpisu... Jej to na prawdę miłe uczucie być osobą rozpoznawaną, chociażby przez jedną osobę, w rozległym świecie jakim jest internet. ♥ Wiem, że ciągle się powtarzam jak to miło, ale po prostu brak słów. Sprawiłaś, że przez cały dzień po przeczytaniu Twoich słów, chodziłam z uśmiechem na twarzy. Dziękuję :)

A co do reszty: moi kochani to posłużę się komentarzem Oli N: "Nie umiem pisać pięknych, fantastycznych, długich komentarzy jak osoby powyżej(...)". Jesteście fantastyczni, pamiętajcie o tym! :)

Informuję, że za tydzień wystawienie ocen, więc nie będziecie zmuszeni czekać kolejny miesiąc na rozdział. O ile, oczywiście, jeszcze chcecie to coś czytać? 
To do następnego :)