niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 4: No te vayas de nuevo a la...

Entiendo que no quiero....
No puedo mirar a los ojos...

Kayla
"It's the way we are
Take a little closer look
Still no superstar
Gonna say it loud
It's the way we are
Take a little closer look
Still no superstar ..."

- Ekhmn...Może pani wreszcie odbierze? - z zamyślenia wyrywa mnie głos kelnera. Wpatruję się w niego nieprzytomnym spojrzeniem - telefon?
- Ach, tak... Już.. - wyciągam telefon z kieszeni rurek i kładę go na stolik - cichy... W kawiarnii nadal rozbrzmiewają dźwięki dyskotekowej przyśpiewki. Znudzona sięgam do torby i wyciągam LG - ika. Kelner patrzy na mnie zdziwionym wzrokiem. Telefonu nie widział? Dobrze, że nie wyjęłam pager'a, to by się facet dopiero zdziwił. Rety, czemu on tak jeszcze stoi?
- Expresso - mówię starając mu się grzecznie zasugerować, że powinien odejść.
- Co? To znaczy tak, tak - zmieszany odchodzi. Na czym to ja..?
"...This is what we are, and what we need"
Rzucam LG-ikowi zabójczę spojrzenie. Swoją drogą ciekawe kto tak wydzwania - to prywatny numer. Jeden rzut oka na wyświetlacz - "NIEZNANY" - odbieram:
- Słucham...
- Katherina, błagam nie rozłańc... - w tej chwili odrzucam połączenie.
Kev
Dobrze, od dzisiątej oglądamy seriale - mam dość. Ten dzisiejszy urlop mnie wykończy. Patrzę na chłopaków Jay i Max co chwilę komentują jakieś treści z twittera. Nie rozumiem tych wszystkich fanów, ja na ich miejscu dawno przestałbym pisać...
- Hahehehahha - wybucha Jay. Patrzę na niego pytającym wzrokiem.
- Max znowu został ojcem - odpowiada obojętnym głosem Seev, który już (po pięciu godzinach) opuścił łazienkę.
- George?? - chłopak uśmiecha się pod nosem - Wiesz, że w twoim przypadku to bardzo prawdopodobne?
Mina Maxa mówi sama za siebie, przerażony zaczyna przeglądać wszystkie tweety w poszukiwaniu odpowiedzi. Kto wie, może nawet napisze do teoretycznej matki swojego nie powstałego dziecka?
"Pablo nie zostawiaj mnie... Wiedziałam, że to się tak skończy, ale żeby z Rebeccą? Ty draniu bez serca!.." Co za brednie - wyłańczam telewizor.
-NIEEEEE! - przeraźliwy krzyk Toma odbija mi się w uszach.
- Człowieku, oglądasz to od czterech godzin! A to pół godzinny odcinek - odpowiadam. Mina chłopaka zmusza mnie jednak, do ponownego włączenia odbiornika..
- Monik , mi corazón, wszak ja cię nigdy. Me serce oddane tobie jak wody płynącego potoku prądowi rzecznemu...- słyszę jak Tom recytuje kwestie wraz z filmowym Pablo. Ciekawe co na to Kels?
Cóż... przynajmniej trzymają się jakoś normy. Mogłbym iść, właśnie zmierzam do drzwi, towarzyszy mi dziwne uczucie, że o czymś zapomniałem... Hmn.. Max, Jay - laptop, Siva - lustro, Tom - telenowela.. Psia mać!! Nath!!! I tyle z mojego wolnego...
Nathan
" - Chłopaki, czekajcie!!! No, ej!
- Ludzie, młody na serio nie nadąża!!
- Oj, Tom! Od kiedy się taki opiekuńczy zrobiłeś? - drwina w głosie Maxa.
- Kelsey, dziewczyna zmienia chłopaka, dlatego wolę pozostać wiecznym singlem i cies...
- Tak, wiemy Jay - Seev - po prostu żadna nie jest tobą zainteresowana.
Wybucha śmiech... Przyśpieszają tęmpa, a ja zostaje w tyle. Nasz pierwszy koncert w Hyde Parku, a my? Biegniemy, biegniemy przez ulicę Londynu.. Tymczasowy brak menagera daję nam we wznaki - koncert był co prawda zaplanowany wcześniej, ale środek transportu stanowił już nie lada problem, co z resztą widać.
- Chłopaki!!! - nie słyszą mnie - Pewnie, lećcie, biegnijcie, zostawcie mnie samego.. Ze złości ciskam plecak na ziemię, wysypują się demówki.. (w końcu poszukujemy nowego menagera).. Co ty wyrabiasz? Nath, ogarnij się! - przytomnieje. "Czasy kiedy jeszcze słuchałem się samego siebie.." W pośpiechu zbieramy rozsypane rzeczy i  porywam się do biegu.. Bum!!
- AAAAAAAAA, patrz jak idziesz - krzyczę, choć tak naprawdę nie wiem na kogo, gorący napój spływa po mojej twarzy..
- Ja? Idioto, zniszczyłeś mi podanie!
Ocieram twarz własną koszulką, porywam z ziemi plecak.
- A ty mi nowiutkiego full cap'a. Jesteśmy kwita! - rzucam na odchodnę i biegnę w stronę chłopaków..."
- Nathan, do cholery otworzysz wreszcie te drzwi? - dobiajnie się Kevina do drzwi burzy moje wspomnienia.
- Nie! - odpowiadam automatycznie.
- Dzieciaku, otwieraj! Jak się Braun dowie o tym dzisiejsz... - wyskakuję z łóżka i w pośpiechu wciągam spodnie. Otwieram drzwi, w których widzę zaskoczonego Keva - chyba nie spodziewał się, że otworzę.
- Braun się dowie? - pytam go z szeroko otwartymi oczami. Mam nadzieję, że źle zrozumiałem.
- A tyś co myślał? - patrzy się na mnie jak na totalnego głupca.
- Ale.. przecież Nano... Kayla..
-  Chyba zapominasz kto jest waszym menagerem - w głosie chłopaka słychać wyrzut.
- Nie zapominam... - odpowiadam i zatrzaskuję Kev'owi  drzwi przed nosem.
"- A teraz odkrycie tego roku! Nowy, dobrze zapowiadający się brytyjski boysband! Ich pierwszy singiel "All Time Low" od razu wspiął się na szczyt naszych list przebojów i ciągle utrzymuje na nich wysoką pozycję. Przed państwem.. The Wanted!!!
W chwili, gdy prowadzący wypowiada nazwę zespołu wbiegam na tył sceny.
- Młody, gdzie byłeś?
- Co się stało?
- I czemu wyglądasz jakbyś spał na tyłach kawiarni?
- Masz demo?
- Astma,Londyn,wypadek,kawa,tak - odpowiadam na jednym wydechu..
- Wchodzicie, za trzy, dwa, jeden...
- Hello, everyone. We are The Wanted and this is us first singiel "All Time Low"
Rozbrzmiewają pierwsze dźwięki melodii. Mimo, że dopiero zaczynamy, już posiadamy tłum fanek znających każde słowo utworu..
- Widzisz faceta po prawej? Manager Biebera - szepcze mi Seev do ucha. Patrzę w tam tym kierunku i szczęka mi opada...
- How do you get out...Get out - słowa piosenki utykają mi w gardle.. Nie wierzę..."
Kayla
"Chapoteo
Veo, veo, veo
El mar, las bravas olas
La roca, las chabolas
La vida es una.."

- Kayla Santiago, prawa ręka pana Braun'a, słucham - wyuczony tekcik przepływa przez moje usta. iPhone-telefon służbowy.
- Już niedługo... - słyszę głos Scootera w mojej słuchawce. Przerażona patrzę na wyświetlacz, jak mogłam niezauważyć?
- Pan Braun, ehmn.. - nie byłam przygotowana na tą rozmowę. Nie teraz. W duchu błagałam aby chodziło o coś innego.
- Skarbie, ty mój..Moja prawa ręko, zgadnij o czym dzisiaj huczą media?
- Nie wiem prze pana - odpowiadam. Choć zdaję sobie z tego dokładnie sprawę.
- Otóż wyobraź sobie, że jutro podczas audycji w "Fun23" zespół The Wanted po raz pierwszy wykona swoją nową piosenkę, która nie została jeszcze zapisana na taśmie...
- Ja to mogę wyjaśnić!
- Żadnego wyjaśniania! Nowa piosenka? Audycja w radio? Coś ty wymyśliła?
- Bo dzisiejszy wywiad nie doszedł do skutku. Dzwoniłam do stacji i oni zarządali rekompens...
- Jak to nie doszedł do skutku? - przerywa mi wpół zdania.
- Bo.... - ehhmn, raz się żyję - Chłopaki mieli spotkanie w sprawie owego singla!
- CO???
- Yyyy... Jesteśmy w trakcie nagrywania materiału na nową płytę, prawda? The Wanted zaraz po skończeniu objazdu stacjii radiowych w UK, lecą za ocean. To doskonała okazja, na wprowadzenie drobnego zamętu wśród brytyjskich fanów - nie będą czuć się pokrzywdzeni. A akurat dziś w Londynie gościł - świetny tekściarz, z którym udało mi się nawiązać kontakt i...
- Jak się nazywa? - dociekliwość Brauna...
- ....Personne. I jak już mówiłam udało nam się...
- Hmn.. Francuz? Chyba kojarzę..
- Serio?? To znaczy tak, tak, oczywiście, ale...
- Chciałbym usłyszeć ten utwór.
- Prosze mi zaufać. Będzie to świetna próba moich możliwość. W razie, gdyby coś poszło nie tak, pokierujemy rozmową tak, aby występ nie doszedł do skutku.
Cisza....
- Kayla, stąpasz po bardzo cięki lodzie... Dobrze, doprowadzisz to do końca, ale następnym razem takie rzeczy masz konsultować ze mną, ewentualnie z Nano. Zrozumiano?
- Tak, oczywiście. Nie pożałuje pan tej decyzji.
- Jedyną osobą, która może tego żałować jesteś ty - sygnał.
Połączenie zostało zakończone...
Wpatruję się w zamówioną przez siebie kawę. Nawet nie wiem, kiedy ją tu przynieśli..
Expresso... Gdyby nie ono, dziś pewnie siedziałabym za biurkiem w kancelarii adwokackiej.. Praktykantka prawa... ręka Scootera Braun'a... sama nie wiem już co lepsze.... A wybór przyszedł sam...
" Rety.. Dłużej się nie dało tych papierów wypisywać? Nie zdążę, aplikacja przejdzie mi koło nosa i....
- A...  - potykam się o jakiegoś świra. Pięknie moja kawa  - mój jedyny dzisiejszy posiłek - ląduje na jego twarzy..
-AAAAAAAAA, patrz jak idziesz - krzyczy. Nie patrzę na niego.. W ręcę trzymam szczątki moich dokumentów, a w głowię słyszę słowa człowieka, z którym byłam umówiona: "15.00 - komplet papierów. Jest wielu chętnych na twoje miejsce, a ty niczym specjalnym się nie wyróżniasz. Są tysiące takich jak ty... Jesteś tylko kroplą w oceanie - zginiesz."
- Ja? Idioto, zniszczyłeś mi podanie! - krzyczę. Jest 14.55 - moje życie legło w gruzach.
Na nim nie robi to najmniejszego wrażenia..
- A ty mi nowiutkiego full cap'a. Jesteśmy kwita! - rzuca i odchodzi...
Nie jesteśmy.. czapka to nie przyszłość...
Idę do parku, chcę pobyć w samotności, w spokoju...
" But, if you know...."
Świetnie kolejne "wielkie" wydarzenie muzyczne...
Siadam na wolnej ławce, koło jakiegoś mężczyzny. Na oko jest może po trzydziestce, wygląda dość sympatycznie. Uważnie wpatruje się w stronę sceny... Przenoszę wzrok w ową stronę. Nic specjalnego pięciu chłopaków na scenie, tłum dziewczyn pod nią..
- Śmieszne... - mruczę pod nosem.
- Słucham? - odzywa się mężczyzna obok.
-  Kojarzę ten zespół, jeden singiel zrobił z nich artystów, ale brakuje im siły wybicia.. Jak szybko czegoś nie zdziałają staną się jednostrzałowcem - artystami jednego przeboju i wszyscy o nich zapomną.. Nawet te piszczałki - wskazuje ręką na tłum dziewcząt.
Mężczyzna patrzy na mnie oniemiałym wzrokiem...
- Ale to głupoty... przepraszam.
- Nie, nie prawda.. Znasz się na rzeczy - odpowiada - Jaką czego się uczysz?
- Ehmn.. profil prawniczy, ale to już nieaktualne...
- Może i to dobrze..- usmiecha się.
- Co? Pan nie rozumie to było moje... - milknę.
- Co twoje? - ciągnie mnie za język.
- Mój pomysł na życie....
- A marzenia, zainteresowania? - drąży temat.
- Mówi pan o rzeczach, które nigdy się nie spełniają, nie stają częścią rzeczywistości..
- Najlepsze rzeczy spotykają nas przez przypadek - mówi - Czy ja jestem nierealny?
- Nie rozumiem.. Jak najbardziej.. - odpowiadam zbita z pantałyku.
- Powiem ci, że moim marzeniem w tej chwili jest nawiązać z tymi chłopakami współpracę.
Moje źrenicę rozszerzają się chyba do maximum. Po chwili do mężczyzny dochodzą chłopacy ze sceny. Cudotwórca czy jak?
- Jak się panu podobał występ?- odzywa się łysy.
- No myślę, że mamy o czym rozmawiać - odpowiada mój rozmówca.
- O w takim razie pozwolimy sobie zostawić do nas kontakt - podaje rząd cyfr - A tak przy okazji, nazywamy się The Wanted. Ja jestem Max, Siva, Tom, Jay, a ten tam to Nathan...
Co ja tu jeszcze robię? Ta rozmowa nie tyczy się mnie, nic z niej nie rozumiem, a jednak nie potrafię się ruszyć  z miejsca.. Ten chłopak.. O rany! To ten idiota!!!
- Scooter Braun, miło mi - odzywa się mężczyzna - A to.. - wskazuje na mnie ręką.
- Kayla Santiago... - wypowiadam automatycznie..
- Być może będziecie razem z nami współpracować - dokańcza.
Mina, yyyhmn chłopaka w poplamionej koszulce, mówi sama za siebie  - nie wierzy. Jego źrenice zasłaniają prawie całe tęczówki, ma szeroko otwarte usta.. Byłby to może i zabawny widok, gdyby nie fakt, że pewnie wyglądam tak samo... Choć obydwoje mamy ku temu inne powody...

Menager!!! Braun!!! Jak mogłam go od razu nie rozpoznać?! To jeden z moich idoli.. Dobrze, myślałam o menagerstwie, ale to było dawno.. i to były tylko marzenia"

Las mejores cosas vienen a nosotros por accidente....

Przepraszam! Przepraszam, że tak długo nie pisałam - to się więcej nie powtórzy!!!
No i macie trochę (zaznaczam tylko troszeczkę) historii Kayli.
Tak to teraz przeczytałam i doszłam do wniosku, że  nie przejrzyście napisałam. A więc wyjaśniam: teksty w cudzysłowiach to przeszłość - wspomnienia. Wiem, że pewnie zrozumieliście, ale tak... napisałam :) Jejku... lepiej tego nie oceniam, bo po prostu nie wiem jak to coś nazwać... Dlatego ocenę pozostawiam Wam..
Uwielbiam Wasze komentarze ♥
Wasza...

niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 3: No tengas miedo...

Mírame! No voy a dejarte ir, pero usted tiene que decidir: "Quien eres?"
- I znowu wracamy do punktu wyjścia...
Kayla
Te słowa zabolały, na ułamek sekundy zmroziły krew przelewającą się w moich żyłach. Punkt wyjścia... Tak, Nath ma rację wracam, ale choć tego bardzo pragnę, nie potrafię. Niekiedy żałuję, żałuję tej feralnej nowojorskiej środy.. Gdyby nie ona wszystko zostało by jak dawniej. Nadal mieliby o mnie nieciekawe zdanie, a ja nie musiałabym się teraz pilnować. Dobra, może i robię to od samego początku, ale jak można maskować maskę? Stop! Przestań myśleć! Jeżeli ty wymarzesz sobie z pamięci tą chwilę słabości być może oni też to zrobią. Tak, takie coś to mogę wciskać dzieciom w przedszkolu, nie sobie... Nie ma czegoś takiego jak przeszłość, przyszłość czy teraźniejszość. Przyszłość, prędzej czy później, stanie się teraźniejszością. Ale czym jest teraźniejszość? Codziennymi wyborami, decyzjami podejmowanymi poprzez opieranie się na własnym doświadczeniu - przeszłością. W takim razie, ten trójpodział nie istnieje. Jest tylko ona - przeszłość. Ona wszystko kontroluje, na wszystko ma wpływ... Bez niej nie istniały by pozostałe część, od niej nie da się uwolnić. Trzeba uważać na każdy krok. Życie to skalne rumowisko - nigdy nie wiesz kiedy spadniesz. To, że do tego dojdzie jest oczywiste, czas możesz przewidzieć, pytanie brzmi: Z jakim hukiem to zrobisz? Mokre ślady na piasku, powstają także w miejscach, które wolelibyśmy uniknąć...
Nathan
To nie jest dziewczyna na moją głowę. Weźcie ją zrozumcie! - rzecz nierealna. Przyznaję, schrzaniłem sprawę z tym budzikiem. No, ale przecież to nie koniec świata?! Tak mi się wydaję.. Przecież przeprosiłem, a może i nie? Mniejsza. Każdy zasługuje na drugą szansę... Chciałem powiedzieć - kolejną - tych drugich już trochę miałem. No, i pięknie! Teraz się wielmożne sumienie odezwało? To nie moja wina! Budzik, a i owszem. Chciałem pomóc to jakoś naprawić! "my-nic, ty-spieprzyłeś, ja-naprawiam jak zawsz..." Czemu nie pozwala mi naprawić własnych błędów? Może dlatego, że ty niczego nie potrafisz? Świetnie. Witaj głosie w mojej głowie, dawno cię nie było. Nie powiem żebym tęsknił... Przestań zgrywać cwaniaka. Ogarnij się w końcu. Wziąłem do ręki pierwsze, lepsze jeansy, chwilę na nie popatrzyłem... O nie! Jak przyszedłeś to zostajesz - informuje sam siebie, a raczej swój głos w głowie. Jakie to skomplikowane... Rzucam spodnie na krzesło, które podstawiam pod klamkę. Nikt nie wejdzie. Kładę się na łóżku brzuchem do góry. Tępym wzrokiem wpatruję się w sufit. Muszę coś z sobą przedyskutować, ale zanim to robię, słyszę szepnięcie, cichą myśli przenikającą przez moje szare komórki: "Chciałeś naprawić, a tylko pogarszać..". Cicho siedź! Ostatnio sam z sobą nie mogę dojść do porozumienia.... " Dziwi cię to? Przecież ty sam siebie nie słuchasz."
Kev
Ten dom to naprawdę przytułek dla wariatów. Niekiedy ciekawi mnie, co by się stało z tymi chłopakami jakbyśmy zniknęli? Wszyscy: ja, Kayla, Scooter, Monic, Samanta, Nino, Chris... Zginęli by - to pewne. Oczywiście, nadal tworzyliby muzykę, mieli fanów i tym podobne. Ale wątpie czy to nadal miało by sens.. To już nie jest to samo The Wanted, co kiedyś. To już nie ta sama piątka chłopaków, która na wieczorny koncert była gotowa o wpół do siódmej rano.. Eh.. zegar tyka, czas umyka - nie powstrzymasz go. Trzask! Słychać echo odbitych kroków na schodach. Kayla wraca z pokoju młodego. Coś długo jej to zajęło.. Siada na ostatnim stopniu, opiera o ścianę i bawi się własnym iPhonem. Coś to nie gra.. Śmieszne... Po kwadransie sytuacja nie zmienia się. Dziewczyna nadal siedzi na stopniu, Młodego nie widać. Pozostałych chłopaków udało mi się zmobilizować. Rozdzieliłem nawet związek, relację która połaczyła muszlę klozetową z Tomem. Teraz siedzi na krześle, w ręcę trzyma szklankę wody. Po oczach widzę, że chętnie powróciłby do swojej "ukochanej". Nie mogę mu na to pozwolić. Aż mi go żal - przecholował i to nie źle...
10.20 - teraz to i ja się wkurzam. Od dobrej pół godziny jesteśmy gotowi do wyjścia, dziewczyna nie rusza się ze schodów, Natha nie widać... Na wywiad byliśmy umówieni na 10.00. Sam dojazd zajmie co najmniej czterdzieści minut bez stania w korku - co jeszcze trochę stanie się nieuniknione. Kolejne pięć minut..
- Macie wolne - słyszę głos Kayly, która zmierza ku dzwiom wyjściowym. Jestem w szoku, patrzę na nią zdezorientowany.
Kayla
- On już nie zejdzie. Przyjdę wieczorem - mówię i wychodzę. Mam dość. Mimo, że zachowałam się obojętnie, a moje słowa były wyrzute z jakichkolwiek emocji, ten pyszaty nastolatek nieźle mnie zdenerwował. Co on sobie w ogóle myśli? Że wszystko mu wolno? Baju, baju będę w raju... Spokój - wdech, wydech, wydech, wdech... Nie, no nie mogę. Wychodzę z kamienicy i automatycznie opieram się o ścianę. Biorę telefon, z kieszeni rurek wyciągam zawiniętą kartkę z numerem, sygnał i...
- Witam, z tej strony Kayla Santiago. Ja pracuję dla pana Browna. Dzwonię w sprawie wywiadu, który The Wanted miał udzielić w pańskim radio...... Tak, wiem..... Ale ja właśnie w tej sprawie - chłopcy dziesiaj nie dotrą....... Przykro mi, wytwórnia płytowa ściga..... Mają bardzo napięte terminy.... Wynagrodzimy to państwu.... Może być jutro? O wpół do pierwszej?..... Tak, tak gwarantuje panu..... Tak, w ramach rekompensaty..... Co? To niedorzeczne!..... Dobrze, przemyślimy to............. Dam panu znać. Do widzenia. 
Najgorsza rozmowa w moim życiu? Hahahahaha Jeszcze nie poinformowałam Scootera co przed chwilą zrobiłam...
Kev
- Mamy wolny dzień? - pyta uradowany Seev. Choć sam nie wiele rozumiem co się przed chwilą stało, potakująco kiwam głową. Pytanie zadał "czekoladowy olbrzym", ale to Tom podrywa się z miejsca i pięknym slalonem rusza ku drzwiom toalety. Moim zdaniem prosto było by szybciej, ale nie będę się wykłócać z człowiekiem, który i tak ledwo trzyma się na nogach. Jej, proszę, proszę Seev też ma zamiar skorzystać z "pokoika przyjemności" jak to kiedyś nazwał Jay. Prawdziwy wyścig szczurów. Stoję oparty o ścianę, ze znudzeniem na twarzy... Najchętniej położyłbym się spać. Przecież mam wolne? Co ja tu niby jeszcze robię? Ale jak już mówiłem, kto jak kto, ale oni sobie sami nie poradzą - tanie zoo. Chyba racja, że jak coś nazwiesz, to automatycznie przywiązujesz się - czujesz się za to odpowiedzialny... Ta moje zoo, moje pawiany... Zapowiada się dłuuuugi dzień. Nie rozśmieszył mnie nawet Tom, który rąbnął głową prosto, w zamknięte za Sivą, drzwi łazienki. Wzdycham, bezsłowa podchodzę i zbieram z podłogi zapłakanego dwudziestoparolatka. Zaprowadzam, a raczej prawie wczołgam go do toalety na górze. Wejście po schodach graniczyło z cudem, ale za piątym podejściem i trzy razy obitą kością ogonową udało się. Zdawało mi się, że na Thomasa powyższe upadki nie miały rzadnego wpływu. Cały czas biadolił coś o utraconej miłości, szansie-strzęściu, które Seev sprzątnął mu sprzed nosa. Zaczynam doceniać zalety własnej łazienki w mojej kawalerce... Nigdy tak na to nie patrzyłem... Proszę ile można się dowiedzieć od słaniającego się po nogach mężczyzny, zalanego w trupa.
W drodzę na dół, zachaczam o pokój BabyNatha. Pukam - nic. Chwytam za klamkę - drzwi nie ustępują. Dziwne... Może wypadł przez okno? Nie, usłyszałbym jakiś trzask. Zatruł się? Chyba oparami własnego ciała. Nie chcę mi się z nim użerać, a gdybym tam wszedł napewno na tym by się skończyło. Nie wiem co robi tam sam w zamknięciu i jak na razie obejdę się bez tej wiedzy. Schodzę na dół. W salonie, na przeciwko plazmy, siedzi Max z Jamesem sączą puszkowane piwo - lekarstwo na kaca. Bez słowa siadam obok nich i zatapiam się w serialowej telenoweli, dochodzę do wniosku, że moje życie jest o wiele bardziej zagmatwane....
Nathan
Kiedy w końcu udało mi się uciszyć, a raczej nieco ogarnąć bałagan zamieszkały na stałe w mojej głowie, przeszedłem do sedna. Czyli przedmiotu dzisiejszej rozmowy z cyklu "Nath kontra Nathan" i tak zawsze przegrywam ja. Ehmn.. Ta gra jest z góry ustawiona i tyle. Nigdy jeszcze nie wygrałem sam ze sobą. Jestem dobry - trudny ze mnie przeciwnik albo kiepski rywal. Znowu schodzę na boczny tor, powinienem się trzymać określonego z góry kursu. Tylko jak to zrobić, jeżeli to ja go sobie wyznaczam? A może w swoich zamierzeniach pragnę uwzględnić przystanki, co? Co wam do tego? Nic. W swojej głowie, w moim świecie króluję ja. Jeżeli pragnę chodzić w kółko to będę!!!! "Człowieku czy ty się słyszysz?" O.... Jesteś. "Z tobą naprawdę nie idzie wyżyć. Wiesz o tym?" Taaa... Pewnie nabijaj się ze mnie, proszę bardzo. Ja i tak swoje wiem. "Raczej wiesz nasze. Świrze!" Te przebywanie sam na sam na dobre mi nie wychodzi. Było trzeba słuchać Kay... Zaraz kogo ja chcę słuchać? Ona ma jeszcze bardziej nie równo pod sufitem niż ja, a nawet skłonny byłbym mówić, że ma obniżony strof. Ehh... Dziewczyna zagadka... No, bo jak? Dobra... To ja ją spotkałem, Scooter załtwił robotę..., ale kiedyś taka nie była. Zmieniła się - straciliśmy ją. A ta środa w Nowym Yorku? Nie zapomnę jej. Tam przez ułamek sekundy zobaczyłem w niej tą samą dziewczynę co tego pierwszego dnia w Hyde Parku....

"Todo cambia, en particular, nosotros cambiamos....No tengas miedo, permanecer juntos.
Nosotros queremos que sea como antes. Espalda!!... complacer....."

Tam, ta, dam... :) Zacznę może od tego, że ten rozdział miał nie powstać w ten weekend. Nie wiem co mnie podkusiło (chyba to, że Wam obiecałam)^^. Bella;) jest rozdział - nie wiem co mi chciałaś zrobić, ale już nie musisz :). Także, osobiście wydaję mi się, że jest bardziej filozoficzny, ale tak jakoś się napisał... Dobra nie umiem ocenić tego czegoś. Ale Wasze komentarze pod ostatnim rozdziałem były przecudowne ♥ Naprawdę. Doceniam wszystkie i te jednozdaniowe, i te dłuższe ( Angelika TW i Kia - Wow, nieźle mnie przeraziłyście - w pozytywnym sensie oczywiście ♥♥). Jak już pisałam jestem wdzięczna za nawet postawiony przecinek, że Wam się chciało takie coś komentować? Jesteście świetni. A i apel do wszystkich, którzy to czytają: Jestem anonimem z podpisu, więc nie spamuję na cudzych blogach linkiem do swojego (zasada anonima). Sporo osób mnie informuje, że czyta to opowiadanie, więc naprawdę, jeżeli to czytasz to zostaw po sobie ślad. Może być jedno słówko - tak tylko żebym wiedziała, dobrze? 
Moim stałym czytelnikom jak i komentatorom bardzo za wszystko dziękuję. <3
Wasze komentarze to prawdziwe arcydzieła.
Do następnego...
A i dostałam nominację od Kamcia:* - bardzo dziękuję (tak jak pisałam po poprzednim rozdziałem, po prostu odpowiem ^^. Ale następne nominację blogowę <w sensie jak wymyślą nowe> będę już wypełniała sumiennie. :) - The Versatile Blogger Award - czyli 7 faktów o mnie.
Ehhhhh..... to będzie ciekawe, ale ok:
1. Od pewnego czasu mój humor zależy od jednego wpisu z konkretnego konta na Twitterze.
2.  Jestem nocnym markiem - najlepiej pracuje i myśli mi się w nocy - niestety rodzice tego nie rozumieją. No, przykro mi, ale nie potrafię przyjść ze szkoły i wziąć się za lekcję. Myślę dopiero koło 21. :)
3. Wierzę w siłę perswazji. Dla tych co widzą to pierwszy raz: polega to na tym, że uważam, że człowiek może sobie wszystko wmówić, lub usilnie będzie coś powtarzał, po czym uwierzy, aż w końcu to się stanie. Dlatego jestem silnie wrażliwa na to co mówią inni w szczególności do własnej osoby.
4. Wiem, że czasami (a nawet częściej) jestem niedowytrzymania nawet na tt. Nie wynika to z tego, że się nudzę i chcę na siłę popsuć komuś dzień. Po prostu się martwię <3
5. Jutro, a właściwie dzisiaj (jest 3 rano O.O) mam powiedzieć rozdzicą profil następnej klasy. Nie mam zielonego pojęcia!!!! A decyzja jest nie do odwołania. Naprawdę nie wiem....
6. Odkąd pamiętam chciałam się uczyć hiszpańskiego (wbrew temu co myślicie umiem może z trzy zdania na krzyż), ale im częściej się nad tym zastanawiam (czyli tłumaczę sobie zdania, tym mniej jestem pewna swojej decyzji).
7. Jestem (chyba) najbardziej niezdecydowaną osobą na kuli ziemskiej albo i dalej. Nie ma rzeczy, której bym (chyba) prędzej czy później w jakimś stopniu nie żałowała. A i oczywiście uwielbiam "gdybać". -,- Sama siebie tym denerwuje... :)

Tak, więc jeszcze raz Wam za wszystko dziękuję. ♥
Wasza...

niedziela, 10 marca 2013

Rozdział 2: Simplemente se olvidan

Deshacerse de lo que obstruye mis movimientos...
Puste miejsca mojego życia, mojego istnienia... Dziury, przez które wydobywa się puch - moje wspomnienia, moja przeszłość. Gdy się rodzisz poszewka jest cała. Każde użycie, potknięcie pozostawia na niej wgniecenie... Wgniecenie można wyrównać, sprawić aby zanikło. Jednak zdaża się, że poduszeczka zostaje naderwana na skutek jakiegoś wydarzenia, które wywołało wiele zmian w twoim życiu. Wtedy wydobywa się puch. Puch nie może mieszać się z powietrzem-teraźniejszością. Puch przysłania wzrok, nie pozwala pędzić na przód... Pod żadnym pozorem, nigdy nie dopuść do rozerwania poduszeczki. Zszyta już nigdy nie wróci do swojej świetności...
Kayla
Zanurzone ciało w białej pierzynie. Czujesz jak wypełnie przestrzeń wokół ciebie, jak szczelnie wpasowuje się w twoje ciało, staje się jego częścią, współgra z nim. Promienie słońca delikatnie łaskoczą twoje powieki, ocieplają twarz. Przeciągasz się, pragniesz, aby ta chwila trwała wiecznie...
Pippp, pippp, pippp, pippp, pippp,pippp, pipppppp....
Trzask. Ręka ląduje na wyświetlaczu komórki. Pisk ustaje. Zwlekam się na podłogę, opieram plecami o łóżko:
- Kolejny dzień, kolejna gra - mruczę pod nosem.
"Tylko karty wciąż te same" - odzywa się głos w mojej głowie i jak zwykle ma racje...
Jay
Nie pamiętam co się wczoraj wydarzyło. Chyba musiałam ostro zabalować, głowa mi pęka... Przewracam się na drugi bok. Nie, no... Nie wierzę! Piętnaście po szóstej, żebym się o tej godzinie przebudził? Coś się ostatnio ze mną dzieje... Zamykam oczy próbuję zasnąć. W głowie słyszę refren "The way we are"... Nie znoszę dj-owskich rytmów. Tylko jedna osoba budzi się na ten dzwonek..... Nath.
Nathan
"Lecę przez miasto. Sam nie wiem jak się tu znalazłem. Szukam czegoś bardzo istotnego. Owe "coś" wiele dla mnie znaczy. Wiem! Czuję pod skórą, to jest gdzieś tutaj... Tutaj pośrodku zgliszczy - paleniska, szukam jednej malenkiej roślinki - nadziei - ostatniej oznaki życia..."
Zrywam się na baczność. Huk towarzyszący otwieraniu drzwi mojego pokoju, wybudził by umarłego. Przede mną stoi Loczek w ręcę trzyma mojego Blackberry, z którego wydobywają się dźwięki pobudki "never say never, say good bye". Patrzę zdezorientowanym wzrokiem na wczesnego gościa. W końcu ten rzuca we mnie telefonem:
- Wyłączysz to wreszcie?! - wrzeszczy na mnie.
Trzymam urządzenie w ręcę, wpatruje się w nie. Naprawdę nie wiem po co je nastawiłem na tak wczesną porę. W końcu Jay nie wytrzymuje. Wyłącza sprzęt, rzuca na moje poduszki i wychodzi z pokoju trzaskając drzwiami. Po chwili zza ściany, która dzieli nasze pokoje słyszę donośne chrapanie. I ja się dziwię, że on nie ma dziewczyny? Fanki raczej też nie byłyby zadowolone faktem, że ich idol w trakcie snu przypomina niedźwiedzia w gawrze...
No.. I gdzie ten telefon? Proszę, proszę, on to nawet mój potrafi zgubić. O.. jest. Przeglądam spis połączeń, ostatnie wiadomości... nic... Nic co by wyjaśniało powód nastawienia budzika. Siadam na łóżku i wpatruje się w niedomknięte drzwi mego pokoju. Heh... chyba będę musiał założyć jakąś zasuwkę albo zamek... Z taką myślą kładę się na materacu, splatam ręcę za głową i pogrążam się w świecie swoich myśli... Wycieńczony tak skomplikowanym procesem, sam nie wiem, kiedy zasypiam...
Max
Śpię, a raczej spałem.. Obudziło mnie gwałtowne potrząsanie za ramiona. Leniwie otworzyłam oczy. Przedemną stał Seev w brązowym, niedźwiedzim szlafroku, oklapnięte włosy zakrywały mu oczy, pod którymi gościły sine wały - efekt nieprzespanej nocki, a raczej hucznego wieczoru. Siva w totalnym nieładzie? Nie powiem, nie często się to zdarza.
- Max, no Max.. Wstawaj! - zabrzmiało w moich uszach. Posłusznie odrzuciłem kołdrę. Teraz stałem przed Sivą tylko w bokserkach i... białych skarpetkach?!
- Co jest? - spytałem nadal zaspanym głosem. Nadomiar złego sam przestraszyłem się własnego oddechu. Bądźmy szczerzy cuchnę jak tuńczyk w oliwie zza komody...
- Ktoś dzwoni do drzwi - odrzekł Seev, a ja popatrzyłem się na niego jak na największego kretyna.
- I co związku z tym? - dopytywałem.
Siva westchnął teatralnie, przyjmując przy tym pozę z wybiegu:
- No przecież ja nie otworzę drzwi w takim stanie! Jak ja wyglądam?!
Zlustrowałem wzrokiem Sivę, zakrytego szczelnie szlafrokiem. Następnie przeniosłem wzrok na siebie. Tak moje poplamione bokserki i śnieżno białe skarpetki wyglądały o niebo lepiej. Machnąłem ręką i zabierając po drodze spodnie zeszedłem na dół.
Kayla
Kev przyjechał po mnie, według umowy, za piętnaście dziewiąta. Przynajmniej jeden punktualny. Teraz od dziesięciu minut dobijaliśmy się do drzwi chłopaków...
- To są jakieś żarty, tak? - wzdychałam oparta plecami o ścianę.
- Nie, no.. Tym razem chyba nie zapomnieli - odezwał Kev, który dalej niestrudzony wciskał przycisk dzwonka do ściany. Nie zdziwię się, jeżeli przy okazji go popsuje.
- Tak, można na nich polegać, to zwykłe....
W tej chwili drzwi otworzyły się i stanął w nich Max zapinający pasek jakiś zeszmaciałych jeansów.
- Kayla? Kev? Co wy robicie tak wcześnie? Stało się coś? - myślałam, że wybuchnę. Za dwadzieścia minut mieliśmy być w rozgłośni radiowej, po drugiej stronie miasta!
- Wywiad, radio, dzisiaj, teraz - powiedziałam.
- Ale tego nie było w planie! - krzyknął Seeva znajdujący się na schodach na piętrze.
- Nastąpiła zmiana planów, mówiłam wam wczoraj - cedziłam przez zęby.
- Ja nic nie pamiętam - rzekł Jay, który w tej chwili wyszedł z kuchni ściskając kartonik mleka.
- Może dlatego, że byłeś zalany w cztery... - Kev złapał mnie za łokieć:
- Spokojnie...
- Gdzie Nath? - spytałam, a stałam się przy tym taka słodka, że aż mnie w środku zemdliło.
- U siebie - usłyszałam głos Toma dobiegający z łazienki. Miałam ochotę go uściskać, czyżby jedyny porządny? Jak się później okazało... Miał kaca i to takiego, że niestety nie potrafił się rozstać z muszlą klozetową. Nic tylko pobłogosławić ich związek.
Weszłam schodami na piętro. Rozkład mieszkania chłopaków znam na pamięć. Trafiłabym po omacku. Zapukałam do pokoju i nic... Co miałam zrobić? Weszłam.
Nathan
"Po raz kolejny śniłem... W tym śnię była wielka sala z podwyższeniem, na którym stałem. Scooter wypowiadał jakąś wzruszającą mowę. Mówił jaki to jestem odpowiedzialny, dbam o szczegóły... Potem wypowiadała się reszta zespołu, powiedzieli, że to tylko dzięki mojej dojrzałości udało im się być tak zorganizowanym drużyną. W rogu sali stał Kev z jakąś blondynką, a obok Kay... Patrzyła na mnie z wielkim podziwem. Tak!! Udało mi się! Zaimponowałem. W tym momencie ludzie zaczęli rzucać w moim kieruku bukiety i...."
I... obudziło mnie mocne uderzenie w tył głowy.
- Auuuu - zawyłem. Rozejrzałem się po pokoju. Na półce, znajdującej się obok łóżka opierała się Kayla. W jednej chwili cały wczorajszy wieczór, a raczej wydarzenia nocy stanęły mi przed oczami. Już zrozumiałem po co był mi ten budzik...
Kayla
Patrzyłam na Natha. Nie mówiłam nic. Po raz kolejny uświadomił, że nie można mu zaufać. Właściwie dziwię się, co wszyscy w nim widzą? Opakowanie? - niewyrośnięty osiemnastolatek z przydługawą grzywką, charakter? - nie można na nim polegać, głos? Kwestia gustu...
Podsumowując, pusta jagodzianka. Tak, moja babcia miała cukiernię...
Czy on w końcu przestanie się na mnie gapić?! Co ja niby jestem?
Specjalnie patrzyłam się w przestrzeń za nim, splotłam ręcę na klatce piersiowej, zacisnęłam wargi.
- To co teraz robimy? - usłyszałam głos, za którym tak wiele serc szaleje.
- My? Nic. Ty schrzaniłeś, ja naprawiam. Jak zawsze. Za pięć minut na dole - rzekłam i wyszłam z pokoju. Po drodzę usłyszałam jeszcze wzdychnięcię Nathana:
- I znowu wracamy do punktu wyjścia...

"Hacemos uno pasos por delante...Os dejo por un tiempo...y das un paso atrás tres...."

Jest! Udało się, napisałam :)
Tak naprawdę mogłabym pisać dalej, ale pomyślałam, że nutka niepewności Wam nie zaszkodzi ^^ Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale życie Lose my mind nie jest łatwe...
Cóż, co o tym rozdziale? Lepiej się nie wypowiadam, bo niektórzy mogą zrobić mi krzywdę...
Dziękuję Wam za wspaniałe komentarze i dobre słowo. Naprawdę czytam to i stwierdzam, że nie zasługuję. No, bo co ja takiego tu robię? Sporo osób mówi mi, że czyta, ale nie pozostawia po sobie śladu... :( Dlatego proszę, jeżeli przeczytasz napisz choć jedno słowo. To wiele dla mnie znaczy. Ja? Proszę o komy? Do czego to doszło :D

Kolejna sprawa jest taka, że dostałam kilka (chyba niezasłużonych) nominacji. Bardzo za nie dziękuje. ♥ Tyle, że nie potrafię ich spełnić tak jak się powinno. Bo jak anonim z podpisu ma wyznaczyć blogi do nominacji i je poinformować? To wbrew zasadą. Dlatego postanowiłam, że odpowiem na nominacje, a ponieważ są już trochę podstarzałe, nie będę nominować kolejnych. Chcę Wam tylko zaznaczyć, że Wasze opowiadania są niezwykłe - wspaniałe! <3 Tak, czytam wszystkie, ale jestem w tyle, więc na razie nie ma komentarzy... Będą. :)
Tak, więc nominację...
Nominacja od Tiny do The Versatile Blogger Award - czyli 7 faktów o mnie....                          Trudne - chcecie mnie czy Lose my mind? O Anonimie wiecie wszystko z wstępu, czyli to trudniejsze, albo zrobię mieszankę ^^

1. Znajomi z twittera i blogów są dla mnie niekiedy ważniejsi od tych z reala.
2. Gdybym miała wybrać między byciem "mną", a anonimem z podpisu - wybrałabym to drugie :)
3. Na ten moment Lose my mind przeczytało lub jest w trakcie czytania 127 opowiadań. O.o
4. Nie wiem kim jestem - cały czas poszukuję siebie...
5. Moje pomysły na cytaty biorą się z doświadczeń życiowych. :)
6. Nie jestem fałszywa. Mówię to co myślę lub milczę... Nie każdemu to się podoba.
7. Jedyna rzecz, której w życiu bym nie oddała to moja pamięć. Pamiętam dużo szczegułów z przeszłości. Niestety wpływają one na moje zachowanie :(

Jej, naprawdę nie łatwo tak o sobie pisać :)

Następna nominacja jest od Jayla aww - Liebster Award
Piszę pytanie i zaraz odpowiedź - łatwiej :)

1. Ulubiony zespół? - Słucham wszystkiego, nie mam ograniczeń, ale jak trudno wywnioskować od końca stycznia 2010 roku jest to The Wanted :)

2. Co najbardziej lubisz jeść? - Cytrusy!!! ^^ Od wyboru do koloru ♥

3. Twoje dwa najbardziej ulubione kolory? - Czemu tylko dwa? :( Fiolet, błękit, granat, zieleń...

4. Jakie jest Twoje największe marzenie? - Nie powiem, bo się nie spełni... Chociaż na tą chwilę stało się ono drugim... Na pierwszym miejscu stoi powrót do zdrowie pewnej bardzo ważnej dla mnie osoby. Twitter wie o co chodzi.

5. Góry vs morze? - Góry!!!!!!!!!!!! :)

6. Pop vs rock? - Mówiłam, że słucham wszystkiego... Nie wiem, zależy od poczucia humoru. Zresztą teraz ciężko odróżnić ostrzejszy pop od łagodnego, balladowego rocka.

7. Budyń vs kisiel? - Kisiel :p

8. Masz twittera? - Oczywiście! Jak mogłabym nie mieć? To zbrodnia xD @LajlaLosemymind

9. Lubisz długie spacery? - Tak, uwielbiam. ♥ Można się wtedy wyłączyć, pomyśleć albo zresetować...

10. Co najgłupszego zrobiłaś w życiu? - Dużo rzeczy... Ale tą jedną mogę opowiedzieć publicznie xD Moje znajome zamknęły mnie w kabinie w męskiej toalecie... Pukałam w drzwi, jednak po chwili wyszły i zostałam sama. Jakoś musiałam wyjść, więc postanowiłam wyślizgnąć się pod drzwiami. Kiedy wyczołgiwałam się i już prawie wyszłam, drzwi do łazienki otworzyły się i stanął w nich  chłopak - na oko, dwa lata starszy ode mnie. Jego mina WTF?? Wstałam, powiedziałam, że drzwi się zatrzasnęły i minęłam go cała czerwona. (No tak tylko nie wyjaśniłam mu co ja robiłam w męskim kiblu^^). Okazało się, że ów chłopak był z kumplami na zakupach i potem stał za mną i moim znajomymi w bardzo długiej (dla mnie aż za) kolejce do kasy. Nie muszę mówić, że oczywiście opowiedział o tym swoim kumplą i cały czas żartowali sobie z moimi znajomymi, a ja co jakiś czas też się uśmechałam z wielkim burakiem na twarzy xD Teraz już taka wstydliwa nie jestem. Prawda Angelika? Akcja z Nathanowym na konkursie z Wos-u .:D

11. Czego nigdy nie zamierzasz zrobić/ zjeść? -  Nigdy ponownie nie zaufam osobie, która już raz zawiodła moje zaufanie. Jestem bardzo pamiętliwa. Mogę udawać, że coś się nie stało, ale nigdy nie zapominam, ani nie przestaje to dla mnie istnieć. Jedzenie? Nigdy nie wezmę do ust "śluzowców" - ślimaki, małże, krewetki, mięso rekina, gotowany kurczak.... (dużo tego, pod względem gastronomicznym jestem niestety wybredna).

O, ostatnia nominacja od Angelika TW :) - również Liebster Award
Angelika dała takie pytania, że łatwiejsze są chyba na egzaminie. Na żadne nie umiem odpowiedzieć .:D Ale spróbuję...

1. Ulubiona piosenka? - Ale, że TW czy ogólnie? Słucham wszystkiego. Staroci także ♥ Wszystko zależy od mojego humoru. Mam tak zwane piosenki dnia... Nie, no przykro mi naprawdę nie potrafię podać.. :( Nawet z TW nie potrafię...
Ale jeżeli chodzi o Anonima z podpisu to Lose my mind :)
Ale z polskich wokalistów, jeżeli chodzi o teksty, to polecam Gabriela Fleszera - naprawdę ♥

2. Twoje największe marzenie? - Chyba wiesz... Ale tak jak wyżej nie powiem, bo się nie spełni, ale poza tym mam ich dużo. Moje czołowe musiało oddać miejsce ważniejszemu. Pragnę, aby wyzdrowiał i wszystko wróciło do normy. Bo go brakuje ♥

3. Kim chcesz być w przyszłości? - Weź się tymi pytaniami... No właśnie .:) Usuwaczem zanieczyszczości miejskich! xD A tak poważnie to naprawdę nie wiem. Moim hobby jest menagerka i reżyserka, ale po tym ciężko z pracą. Poza tym, niektóre marzenia powinny pozostać tylko marzeniami ;_;  Tak, więc pójdę albo na prawo, albo na medycynę. Fajna rozbierzność, co nie? A wy co mi proponujecie? Bo ja naprawdę nie wiem :( A czasu coraz mniej...

4. Ulubiony zespół/artysta? - Mam ich mnóstwo. Jestem strasznie niezdecydowanym człowiekiem  -,- No to wymieniam to co na tą chwilę przychodzi mi do głowy xD The Wanted, Nickelback, Linkin Park, Dappy, Gabriel Fleszer, Boyz II Men..... itd. do nieskończoności ^^

5. Ulubiony film? - Mogę prosić chociaż o jedno łatwe pytanie? :) Z filmami to u mnie tak samo jak z musyką... Ech, tak sobie myślę co mi przychodzi do głowy... Musical - Dirty Dancing 2, komedia - Angus, stringi i przytulanki, katastroficzny - Pojutrze, s-f Transformers (wiem, dziwna jestem, ale I am Optimus Prime ^^), sensacyjne - oooo.. tego jest dużo.... niech będzie TAXI (nic innego nie przychodzi mi teraz do głowy), horrory - (wolę thillery) ale nich będzię... Koszmar z ulicy Wiązów, thillery - wszystkie z Nicolasem Cage ^^, ale Kult, romansidła - Szkoła uczuć, dramat-obyczajowe - nie, no, nie wymyślę, ale oglądam... niech będzie "Marley i ja"... Ostatnio mam wogóle mało czasu na telewizję. A i jeszcze, te.. filmy muzyczne, oczywiście Step Up & Street Dance - wszystkie, bezwyjątku :)

6. Czego się boisz? - Swoich myśli... Tego co moja wyobraźnia i przeszłość może ze mną zrobić... Tego, że nie uda mi się spełnić siebie i będę żałować. Ale najbardziej czasu, że mi go zabraknie, że nie uda mi się zrobić tego co zamierzam... Że  zbyt późno odnajdę siebie...

7. Miłość czy przyjaźń? - Przyjaźń. Przyjaciel cię nie zawiedzie, nawet jeżeli przyjaźń wygaśnie, pozostanie wzajemny szacunek, a z drugą połówką różnie bywa...

8. Co lubisz jeść? - Wreszcie proste pytanie! Dziękuje :) CYTRUSY, CYTRUSY I JESZCZE RAZ CYTRUSY!!! xD

9. Zajęcia w wolnym czasie? - Przykro mi, ale nie posiadam wolnego czasu :) Szkoła, dom, obowiązki to ja, a twitter, to opowiadanie, oraz komentowanie blogów to Lose my mind >:)
Pracujemy 20h na dobę, w pozostałych czterech godzinach śpimy (jak dobrze idzie) ^^
A poza tym piszemy recenzję filmów, książek i szukamy newsów muzycznych. Czemu piszę w liczbie mnogiej? xD

10. Jak opiszesz się w kilku słowach? - Lose my mind xD Schizofremiczka :) Szczera, empatyczna, wredna, czasami chamska, irytująca, w internecie zwariowana i nieprzewidywalna >:)

11. Wymarzone miejsce zamieszkania? - Chętnie zwiedziłabym cały świat ^^ Mieszkać na stałe? Nie wiem. Wiem jak się mieszka w moim mieście, gdzie indziej - nie wiem. Ale jak sobie marzymy to w Polsce - Kraków *.* Za granicą? Londyn, Manchester, Liverpool, Wenecja, Rzym, kiedyś miałam fazę na Hiszpanię, Los Angeles? Dużo tego... A i tak nie ruszę tyłka z mojego Poznania .:)

WooooHooooooooo!!!! Udało się - skończyłam. Zanudziłam? Napewno... Bardzo dziękuję za wytrwałość. Pozostało mi jeszcze poinformować Was na tt. A właśnie nie lubię spamić i naciskać na komentarze..., więc jeżeli chcecie być informowani - napiszcie. ♥
Pisanie dla Was to sama przyjemność....
Naprawdę jesteście świetni i jedyni w swoim rodzaju...
Chyba sobie nie zasłużyłam, na poznanie tylu wspaniałych osób ♥♥♥
Do następnego.... :)