niedziela, 17 marca 2013

Rozdział 3: No tengas miedo...

Mírame! No voy a dejarte ir, pero usted tiene que decidir: "Quien eres?"
- I znowu wracamy do punktu wyjścia...
Kayla
Te słowa zabolały, na ułamek sekundy zmroziły krew przelewającą się w moich żyłach. Punkt wyjścia... Tak, Nath ma rację wracam, ale choć tego bardzo pragnę, nie potrafię. Niekiedy żałuję, żałuję tej feralnej nowojorskiej środy.. Gdyby nie ona wszystko zostało by jak dawniej. Nadal mieliby o mnie nieciekawe zdanie, a ja nie musiałabym się teraz pilnować. Dobra, może i robię to od samego początku, ale jak można maskować maskę? Stop! Przestań myśleć! Jeżeli ty wymarzesz sobie z pamięci tą chwilę słabości być może oni też to zrobią. Tak, takie coś to mogę wciskać dzieciom w przedszkolu, nie sobie... Nie ma czegoś takiego jak przeszłość, przyszłość czy teraźniejszość. Przyszłość, prędzej czy później, stanie się teraźniejszością. Ale czym jest teraźniejszość? Codziennymi wyborami, decyzjami podejmowanymi poprzez opieranie się na własnym doświadczeniu - przeszłością. W takim razie, ten trójpodział nie istnieje. Jest tylko ona - przeszłość. Ona wszystko kontroluje, na wszystko ma wpływ... Bez niej nie istniały by pozostałe część, od niej nie da się uwolnić. Trzeba uważać na każdy krok. Życie to skalne rumowisko - nigdy nie wiesz kiedy spadniesz. To, że do tego dojdzie jest oczywiste, czas możesz przewidzieć, pytanie brzmi: Z jakim hukiem to zrobisz? Mokre ślady na piasku, powstają także w miejscach, które wolelibyśmy uniknąć...
Nathan
To nie jest dziewczyna na moją głowę. Weźcie ją zrozumcie! - rzecz nierealna. Przyznaję, schrzaniłem sprawę z tym budzikiem. No, ale przecież to nie koniec świata?! Tak mi się wydaję.. Przecież przeprosiłem, a może i nie? Mniejsza. Każdy zasługuje na drugą szansę... Chciałem powiedzieć - kolejną - tych drugich już trochę miałem. No, i pięknie! Teraz się wielmożne sumienie odezwało? To nie moja wina! Budzik, a i owszem. Chciałem pomóc to jakoś naprawić! "my-nic, ty-spieprzyłeś, ja-naprawiam jak zawsz..." Czemu nie pozwala mi naprawić własnych błędów? Może dlatego, że ty niczego nie potrafisz? Świetnie. Witaj głosie w mojej głowie, dawno cię nie było. Nie powiem żebym tęsknił... Przestań zgrywać cwaniaka. Ogarnij się w końcu. Wziąłem do ręki pierwsze, lepsze jeansy, chwilę na nie popatrzyłem... O nie! Jak przyszedłeś to zostajesz - informuje sam siebie, a raczej swój głos w głowie. Jakie to skomplikowane... Rzucam spodnie na krzesło, które podstawiam pod klamkę. Nikt nie wejdzie. Kładę się na łóżku brzuchem do góry. Tępym wzrokiem wpatruję się w sufit. Muszę coś z sobą przedyskutować, ale zanim to robię, słyszę szepnięcie, cichą myśli przenikającą przez moje szare komórki: "Chciałeś naprawić, a tylko pogarszać..". Cicho siedź! Ostatnio sam z sobą nie mogę dojść do porozumienia.... " Dziwi cię to? Przecież ty sam siebie nie słuchasz."
Kev
Ten dom to naprawdę przytułek dla wariatów. Niekiedy ciekawi mnie, co by się stało z tymi chłopakami jakbyśmy zniknęli? Wszyscy: ja, Kayla, Scooter, Monic, Samanta, Nino, Chris... Zginęli by - to pewne. Oczywiście, nadal tworzyliby muzykę, mieli fanów i tym podobne. Ale wątpie czy to nadal miało by sens.. To już nie jest to samo The Wanted, co kiedyś. To już nie ta sama piątka chłopaków, która na wieczorny koncert była gotowa o wpół do siódmej rano.. Eh.. zegar tyka, czas umyka - nie powstrzymasz go. Trzask! Słychać echo odbitych kroków na schodach. Kayla wraca z pokoju młodego. Coś długo jej to zajęło.. Siada na ostatnim stopniu, opiera o ścianę i bawi się własnym iPhonem. Coś to nie gra.. Śmieszne... Po kwadransie sytuacja nie zmienia się. Dziewczyna nadal siedzi na stopniu, Młodego nie widać. Pozostałych chłopaków udało mi się zmobilizować. Rozdzieliłem nawet związek, relację która połaczyła muszlę klozetową z Tomem. Teraz siedzi na krześle, w ręcę trzyma szklankę wody. Po oczach widzę, że chętnie powróciłby do swojej "ukochanej". Nie mogę mu na to pozwolić. Aż mi go żal - przecholował i to nie źle...
10.20 - teraz to i ja się wkurzam. Od dobrej pół godziny jesteśmy gotowi do wyjścia, dziewczyna nie rusza się ze schodów, Natha nie widać... Na wywiad byliśmy umówieni na 10.00. Sam dojazd zajmie co najmniej czterdzieści minut bez stania w korku - co jeszcze trochę stanie się nieuniknione. Kolejne pięć minut..
- Macie wolne - słyszę głos Kayly, która zmierza ku dzwiom wyjściowym. Jestem w szoku, patrzę na nią zdezorientowany.
Kayla
- On już nie zejdzie. Przyjdę wieczorem - mówię i wychodzę. Mam dość. Mimo, że zachowałam się obojętnie, a moje słowa były wyrzute z jakichkolwiek emocji, ten pyszaty nastolatek nieźle mnie zdenerwował. Co on sobie w ogóle myśli? Że wszystko mu wolno? Baju, baju będę w raju... Spokój - wdech, wydech, wydech, wdech... Nie, no nie mogę. Wychodzę z kamienicy i automatycznie opieram się o ścianę. Biorę telefon, z kieszeni rurek wyciągam zawiniętą kartkę z numerem, sygnał i...
- Witam, z tej strony Kayla Santiago. Ja pracuję dla pana Browna. Dzwonię w sprawie wywiadu, który The Wanted miał udzielić w pańskim radio...... Tak, wiem..... Ale ja właśnie w tej sprawie - chłopcy dziesiaj nie dotrą....... Przykro mi, wytwórnia płytowa ściga..... Mają bardzo napięte terminy.... Wynagrodzimy to państwu.... Może być jutro? O wpół do pierwszej?..... Tak, tak gwarantuje panu..... Tak, w ramach rekompensaty..... Co? To niedorzeczne!..... Dobrze, przemyślimy to............. Dam panu znać. Do widzenia. 
Najgorsza rozmowa w moim życiu? Hahahahaha Jeszcze nie poinformowałam Scootera co przed chwilą zrobiłam...
Kev
- Mamy wolny dzień? - pyta uradowany Seev. Choć sam nie wiele rozumiem co się przed chwilą stało, potakująco kiwam głową. Pytanie zadał "czekoladowy olbrzym", ale to Tom podrywa się z miejsca i pięknym slalonem rusza ku drzwiom toalety. Moim zdaniem prosto było by szybciej, ale nie będę się wykłócać z człowiekiem, który i tak ledwo trzyma się na nogach. Jej, proszę, proszę Seev też ma zamiar skorzystać z "pokoika przyjemności" jak to kiedyś nazwał Jay. Prawdziwy wyścig szczurów. Stoję oparty o ścianę, ze znudzeniem na twarzy... Najchętniej położyłbym się spać. Przecież mam wolne? Co ja tu niby jeszcze robię? Ale jak już mówiłem, kto jak kto, ale oni sobie sami nie poradzą - tanie zoo. Chyba racja, że jak coś nazwiesz, to automatycznie przywiązujesz się - czujesz się za to odpowiedzialny... Ta moje zoo, moje pawiany... Zapowiada się dłuuuugi dzień. Nie rozśmieszył mnie nawet Tom, który rąbnął głową prosto, w zamknięte za Sivą, drzwi łazienki. Wzdycham, bezsłowa podchodzę i zbieram z podłogi zapłakanego dwudziestoparolatka. Zaprowadzam, a raczej prawie wczołgam go do toalety na górze. Wejście po schodach graniczyło z cudem, ale za piątym podejściem i trzy razy obitą kością ogonową udało się. Zdawało mi się, że na Thomasa powyższe upadki nie miały rzadnego wpływu. Cały czas biadolił coś o utraconej miłości, szansie-strzęściu, które Seev sprzątnął mu sprzed nosa. Zaczynam doceniać zalety własnej łazienki w mojej kawalerce... Nigdy tak na to nie patrzyłem... Proszę ile można się dowiedzieć od słaniającego się po nogach mężczyzny, zalanego w trupa.
W drodzę na dół, zachaczam o pokój BabyNatha. Pukam - nic. Chwytam za klamkę - drzwi nie ustępują. Dziwne... Może wypadł przez okno? Nie, usłyszałbym jakiś trzask. Zatruł się? Chyba oparami własnego ciała. Nie chcę mi się z nim użerać, a gdybym tam wszedł napewno na tym by się skończyło. Nie wiem co robi tam sam w zamknięciu i jak na razie obejdę się bez tej wiedzy. Schodzę na dół. W salonie, na przeciwko plazmy, siedzi Max z Jamesem sączą puszkowane piwo - lekarstwo na kaca. Bez słowa siadam obok nich i zatapiam się w serialowej telenoweli, dochodzę do wniosku, że moje życie jest o wiele bardziej zagmatwane....
Nathan
Kiedy w końcu udało mi się uciszyć, a raczej nieco ogarnąć bałagan zamieszkały na stałe w mojej głowie, przeszedłem do sedna. Czyli przedmiotu dzisiejszej rozmowy z cyklu "Nath kontra Nathan" i tak zawsze przegrywam ja. Ehmn.. Ta gra jest z góry ustawiona i tyle. Nigdy jeszcze nie wygrałem sam ze sobą. Jestem dobry - trudny ze mnie przeciwnik albo kiepski rywal. Znowu schodzę na boczny tor, powinienem się trzymać określonego z góry kursu. Tylko jak to zrobić, jeżeli to ja go sobie wyznaczam? A może w swoich zamierzeniach pragnę uwzględnić przystanki, co? Co wam do tego? Nic. W swojej głowie, w moim świecie króluję ja. Jeżeli pragnę chodzić w kółko to będę!!!! "Człowieku czy ty się słyszysz?" O.... Jesteś. "Z tobą naprawdę nie idzie wyżyć. Wiesz o tym?" Taaa... Pewnie nabijaj się ze mnie, proszę bardzo. Ja i tak swoje wiem. "Raczej wiesz nasze. Świrze!" Te przebywanie sam na sam na dobre mi nie wychodzi. Było trzeba słuchać Kay... Zaraz kogo ja chcę słuchać? Ona ma jeszcze bardziej nie równo pod sufitem niż ja, a nawet skłonny byłbym mówić, że ma obniżony strof. Ehh... Dziewczyna zagadka... No, bo jak? Dobra... To ja ją spotkałem, Scooter załtwił robotę..., ale kiedyś taka nie była. Zmieniła się - straciliśmy ją. A ta środa w Nowym Yorku? Nie zapomnę jej. Tam przez ułamek sekundy zobaczyłem w niej tą samą dziewczynę co tego pierwszego dnia w Hyde Parku....

"Todo cambia, en particular, nosotros cambiamos....No tengas miedo, permanecer juntos.
Nosotros queremos que sea como antes. Espalda!!... complacer....."

Tam, ta, dam... :) Zacznę może od tego, że ten rozdział miał nie powstać w ten weekend. Nie wiem co mnie podkusiło (chyba to, że Wam obiecałam)^^. Bella;) jest rozdział - nie wiem co mi chciałaś zrobić, ale już nie musisz :). Także, osobiście wydaję mi się, że jest bardziej filozoficzny, ale tak jakoś się napisał... Dobra nie umiem ocenić tego czegoś. Ale Wasze komentarze pod ostatnim rozdziałem były przecudowne ♥ Naprawdę. Doceniam wszystkie i te jednozdaniowe, i te dłuższe ( Angelika TW i Kia - Wow, nieźle mnie przeraziłyście - w pozytywnym sensie oczywiście ♥♥). Jak już pisałam jestem wdzięczna za nawet postawiony przecinek, że Wam się chciało takie coś komentować? Jesteście świetni. A i apel do wszystkich, którzy to czytają: Jestem anonimem z podpisu, więc nie spamuję na cudzych blogach linkiem do swojego (zasada anonima). Sporo osób mnie informuje, że czyta to opowiadanie, więc naprawdę, jeżeli to czytasz to zostaw po sobie ślad. Może być jedno słówko - tak tylko żebym wiedziała, dobrze? 
Moim stałym czytelnikom jak i komentatorom bardzo za wszystko dziękuję. <3
Wasze komentarze to prawdziwe arcydzieła.
Do następnego...
A i dostałam nominację od Kamcia:* - bardzo dziękuję (tak jak pisałam po poprzednim rozdziałem, po prostu odpowiem ^^. Ale następne nominację blogowę <w sensie jak wymyślą nowe> będę już wypełniała sumiennie. :) - The Versatile Blogger Award - czyli 7 faktów o mnie.
Ehhhhh..... to będzie ciekawe, ale ok:
1. Od pewnego czasu mój humor zależy od jednego wpisu z konkretnego konta na Twitterze.
2.  Jestem nocnym markiem - najlepiej pracuje i myśli mi się w nocy - niestety rodzice tego nie rozumieją. No, przykro mi, ale nie potrafię przyjść ze szkoły i wziąć się za lekcję. Myślę dopiero koło 21. :)
3. Wierzę w siłę perswazji. Dla tych co widzą to pierwszy raz: polega to na tym, że uważam, że człowiek może sobie wszystko wmówić, lub usilnie będzie coś powtarzał, po czym uwierzy, aż w końcu to się stanie. Dlatego jestem silnie wrażliwa na to co mówią inni w szczególności do własnej osoby.
4. Wiem, że czasami (a nawet częściej) jestem niedowytrzymania nawet na tt. Nie wynika to z tego, że się nudzę i chcę na siłę popsuć komuś dzień. Po prostu się martwię <3
5. Jutro, a właściwie dzisiaj (jest 3 rano O.O) mam powiedzieć rozdzicą profil następnej klasy. Nie mam zielonego pojęcia!!!! A decyzja jest nie do odwołania. Naprawdę nie wiem....
6. Odkąd pamiętam chciałam się uczyć hiszpańskiego (wbrew temu co myślicie umiem może z trzy zdania na krzyż), ale im częściej się nad tym zastanawiam (czyli tłumaczę sobie zdania, tym mniej jestem pewna swojej decyzji).
7. Jestem (chyba) najbardziej niezdecydowaną osobą na kuli ziemskiej albo i dalej. Nie ma rzeczy, której bym (chyba) prędzej czy później w jakimś stopniu nie żałowała. A i oczywiście uwielbiam "gdybać". -,- Sama siebie tym denerwuje... :)

Tak, więc jeszcze raz Wam za wszystko dziękuję. ♥
Wasza...

9 komentarzy:

  1. Ja chciałam ci coś zrobić? Nie... To nie ja.. Bo przecież... No dobra. Ja... :D
    ale plus jest taki że dodałaś zajebisty rozdział ^^
    coś czuję że kiedyś zaiskrzy między Nathanem a Kay xD
    czekam na next ^^

    PS. Nie chcę długo czekać :p

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział ;) faktycznie zaiskrzy pomiędzy Nathem i Key. Uu będzie ciekawie ;3 czekam na nn ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Intrygujące... Jestem ciekawa całej tej akcji... Dobra, w każdym razie bardzo mi się podoba ^^ Idealna lektura na niedzielne poranki. Mam nadzieję, że pomiędzy Kay a Nathanem coś zaiskrzy ^^ No i trzymaj się oczywiście, bo mam identycznie z tym nastrojem xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Pomimo, że wcale nie jest krótki, to czuję niedosyt ^^ Idealne do czytania podczas niedzielnego zamuła xd
    Kocham i czekam na następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początek to sprawdzam, gdzie piszę ten komentarz, żeby znowu nie było, że ciotka jest nieogarnięta xD Ale to wszystko przez to, że jest niedziela. Dzień wolny od pracy... mojego mózgu chyba xD Trzy linijki nie na temat, no teraz już cztery xD To teraz prawdziwy komentarz do rozdziału ;) Przychodzi skomentować rozdział i ja już nie wiem co powiedzieć. Moja inteligencja jest naprawdę przerażająca xD Maskować maskę? A to dobre ;D Przyszłość, prędzej czy później, stanie się teraźniejszością. <-- to zdanie, strasznie mi się spodobało ^^ Niby nic takiego, a jednak. Poza tym strasznie lubię aforyzmy, choć to nawet nie jest aforyzm, ale po prostu takie zdanie prawdziwe. Moje tłumaczenia... Oh Max George (OMG) xD Tsa... przeszłość jest, była i będzie... Niestety, ale czasem nawet i stety ^^ Tak, Nathan nie może zrozumieć Kayly(pewnie źle odmieniłam, ale co tam, to ja, mi wybaczysz xD) On jest za głupi, by zrozumieć nasz tok myślenia. Czasem mam wrażenie, że on jest zbyt głupi, by zrozumieć cokolwiek. Oj, przepraszam Nejfyn, nie gniewaj się xD Nathan to już tych szans miał, że łohoho... już nie druga, a druga razy sto ;) Nathan ma głos w głowie, czyli są dwa Nathany, czyli jakby Nathan do kwadratu xD Brzuchem do góry, tak jak rybka, gdy zdechnie ^^ Co ja piszę? O.O Kev słusznie ujął dom chłopaków. Taki dom bez klamek xD Muszla klozetowa i Tom, tak to jest to ^^ Jak on mógł ich rozdzielić? Serca trzeba nie mieć xD The Wanted będą mieli przerąbane... Ale sobie nagrabili... Ale dlaczego Nathan nie zszedł na dół? Też sobie znalazł partnerkę, jak Tom? xD Czekoladowy olbrzym? Śmieję się jak głupia, teraz ;) Wyścig szczurów do kibla, to jest to ^^ ZOO Thewantedowe *_* jego cyrk, jego małpy, a nie - pawiany ^^ Tom i drzwi... biedak sie jeszcze nie nauczył, że głową muru nie przebije xD a zwłaszcza taką słabą głową...Nathan jest niebezpieczny dla samego siebie w zamknięciu, lepiej niech otworzy te drzwi, bo sb krzywdę jakąś zrobi i dopiero będzie... Jak można przegrać ze samym sobą? No, dobra można. Przegrałam kiedyś ze sobą w wojnę, ale to było tylko raz xD Nathan i jego myśli po prosu rozpierdzielają człowieka na małe kawałeczki xD
    Ogólem rozdział - bomba ;D I sprawdzałam to zdanie po hiszpańsku na końcu, takie masłowo maślane wyszło, ale sens zrozumiałam xD Czekam na kolejny ^^
    Ciocia Kunekunda ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To tak Kayla ja Ci tyle powiem żw to jest Tw, ich nie ogarniesz. Nie ma takiej siły ludzkiej żeby ich opanowała. Jak to moja przyjaciółka twierdzi faceci są przez całe życie dzieciakami.
    Nathany razy 2, boże ciacha razy dwa *.*
    Tak wgl tom i jego romans z Kiblem ♥ I jeszcze ten wyścig, jak w zoo, gdy dadzą ci żarcie. A wgl pijany Tom rozwala system x33
    Rozdział jest spoko, sorka ze wcześniej nie skomentowałam, ale byłam pewna że dałam ten komentarz, ja też jestem taka nieogarnięta jak te Zoo nasze kochane :**
    Weny na kolejny :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra startuję z komentarzem tego cudeńka:) Tak wiem, że jestem spóźniona, jak zwykle. Pokuta będzie surowa, ksiądz mi nie odpuści, no chyba, że sie organista za mną wstawi^^, albo mi jeszcze dołoży pielgrzymkę na kolanach, ja tam nie wiem czego się po nim mogę spodziewać(dobrze,że tylko ty wiesz o co chodzi xd). Dobra, dobra wracam do rozdziału, a więc; kocham, kocham, kocham, kocham, kocham,...to<3 Początek i koniec: ona, jej wspomnienia, dopadająca ją przeszłość... co ona wtedy zrobiła,że tak żałuje? W takim momencie mi przerywać? Nie, no ja się nie zgadzam. Ja chcę wiedzieć!!! No dobra.... poczekam;)
    ,,Muszę coś z sobą przedyskutować, ale zanim to robię, słyszę szepnięcie, cichą myśli przenikającą przez moje szare komórki."
    Nathan, skarbie, to ty masz szare komórki?!o_O Jestem w szoku, nie podejrzewałam cię o to.:D Hehe.. no żartuje, wiadomo, że coś tam posiada, ale nie wiem jak dużo. I jaszcze ten chłopak sam ze sobą gada, to nie jest normalne>:D
    Dobra, daję mu juz spokój. Taraz czas na Tom'a. Ehhh... zamknęła bym wypowiedź o nim w jednym znaczku--> .:D ,ale mam wenę to napiszę. Biedny, rozdzielony ze swoja ukochaną, potem dowiaduje się, że jest szansa, że ona go przyjmie z powtotem, ale tu taki cios. Ona zdradziła go z innym! Seev jak mogłeś zrobić to swojemu przyjacielowi?! To takie smutne;_; Przecież on ja kochał, planowali wspólną przyszłość, być może mieli by dzieci (dobra, dobra przyznaję zabrnęłam za daleko^^) To nie zmienia jednak faktu, że tak się nie robi! Jeszcze go uderzyłeś i przez ciebie płacze:( Seev nie dostaniesz balsamu za karę, skóra ci się wysuszy, poczuj co to ból!!!!.:)Dobrze, że Kev pomógł mu znaleźc inną. Nikt mu jej nie odbierze. Będa sobie żyli długo i szczeęśliwie. Trzeba im połączenie imion znaleźć xD
    Ja tak piszę i się coraz bardziej utwierdzam w swojej głupocie, ona jest nieuleczalna.:D
    Ja nie wiem co tam nathan tak o taj Kayli rozmyśla, podejrzane...^^
    Nieogarnięte dzieci nawet na wywiad nie potrafia jechać. Boże widzisz i nie grzmisz!!! >:) (<---a jednak go uderzyło piorunem, jest jakaś nadzieja)
    Ja juz lepiej nic nie mówię, bo to jest niezdrowe dla otoczenia. Nie biore odpowiedzialności za osoby, które to przeczytały i doznały trwałego uszczerbku na psychice xD
    Next, next, szybko next!!!!<3 Plosiem*-*
    Wenki!!!!:******

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział jest niesamowity, po prostu mistrzostwo świata!
    Wybacz że tak późno komentuje ale wcześniej miałam małe kłopoty z netem.
    Wracając do Twojego rozdziału.
    Jest naprawdę świetny i intrygujący.
    Masz naprawdę talent do pisania! :)
    Więc pozostaje mi tylko życzyć Ci weny i wytrwałości w pisaniu :)
    Pozdrawiam :)
    ~Lily

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam tą filozofię w Twoich rozdziałach :).
    Jak zwykle niesamowicie wciągający :).
    Ale o co chodzi z tą środą i Kaylą ?
    Ahhh ten Nath, niech się w końcu weźmie w garść :*.!
    Haha Kev i jego Zoo :*.
    Tom i jego ukochana-kibel.
    Każdy coś ma :*.
    Tylko Nath ma filozoficzny głos w swojej głowie :d.
    Rozdział nic dodać nic ująć po prostu :).

    Mychaaa ;***

    OdpowiedzUsuń