piątek, 24 maja 2013

Rozdział 7: Vacío inferior...

"Cada día traía consigo una nueva esperanza ..
Nota misteriosa surcando mundo ...
Amigo, tú también eras como Adam - que siempre has querido algo
lo que cada vez el destino no debe darle ...
Su mundo está a cargo de un río salvaje barrido en la inmensidad del abismo ..."

*wersja po polsku*
"Każdy dzień niósł z sobą nową nadzieję..
Tajemniczą nutę owiewającą świat...
Chłopie, byłeś jak Adam - zawsze chciałeś czegoś
czego nigdy los nie powinien ci dać...
Twój świat porwała rwąca rzeka kierująca się w bezkres otchłani..."


-Łał... - wydobywam z siebie szept. 
Słychać dźwięk zamykanych drzwi na piętrze... Czekał - słyszał.
- Kayla? Co jest? - z zamyślenia wydobywa mnie głos Jaya - Co on tam stworzył? 
- ...... 
- Co? - dopytuje coraz głośniej. W końcu Siva wyrywa mi kartkę z rąk:

"Każda chwila była oczekiwaniem
Oczekiwaniem na zmianę przeszłości
twoich oczu na moich znamieniem
by dać nam chwałę przyszłości

Puste słowa nie wypełnią ciszy
krótkie docinki nie otworzą duszy
Czasem trzeba po prostu otworzyć oczy....

 Bo pustka, która kiedyś była moją bronią
obróciła się przeciwko mnie
brakuje mi tej jednej sekundy...
Chwili aby odejść zwycięsko

Kłania się ziemia
u nóg smagają wiatry...
Gdy mogłem mieć wszystko
błąkałem się na dnie..

Wolałem z latarnią pod słońce
niż wierzyć odczuciu...
Niż spojrzeć prawdzie w oczy....

 Bo pustka, która kiedyś była moją bronią
obróciła się przeciwko mnie
brakuje mi tej jednej sekundy...
Chwili aby odejść zwycięsko

Pokonany  we własnej grze
przegrany na własnych zasadach
wszystko co stworzyłem obróciło się przeciwko mnie...

Bo pustka, która kiedyś była moją bronią
obróciła się przeciwko mnie
brakuje mi tej jednej sekundy...
Chwili aby odejść zwycięsko

Bo gdybym mógł cofnąć czas
postarałbym się o jakieś nas
brakuje mi tej jednej sekundy...
Chwili aby odejść zwycięsko

Pokonany..."

Siva
Skończyłem czytać tekst Młodego... Przepraszam. Powinienem raczej powiedzieć naszą nową piosenkę. Ścinek papieru zapisany nutami podałem Jay'owi. To nie moja bajka, niech sam się z tym męczy. Cisza... W domu z pięcioma chłopakami?! Nie realne.. Dziwne uczucie. O jednak coś słychać - pochrapywanie Keva. Tak, to on nas wspiera... Słów brak.
- Powiecie coś wreszcie? - Kayla? Jej, musi być naprawdę zdesperowana skoro zdecydowała się zapytać nas o opinię.
- No cóż.. Jest lepsze od naszej kredy na krepie - sprostowanie Toma nawiązujące do naszej pięciogodzinnej pracy - bezcenne. 
-  Bierzemy - Max.
- Wypadałoby to prześpiewać - Czemu dziewczyny wzięły sobie za cel sprowadzanie chłopaków na ziemię? Ehmn...
Spojrzałem na śpiącego Kev'a:
- Lepiej od razu się za to weźmy... To kto idzie po Pana Obrażalskiego?
Moje oczy, tak jak i pozostałych, spojrzały w stronę naszej małej szatynki.
- Nie ma mowy! Twój pomysł to go wykonaj - cóż za dojrzałość. Ruszyłem moje zacne cztery litery i pofatygowałem się w stronę "jaskini lwa". Czemu ja? Nie wiem... Zbliża się pierwsza... Po prostu nie myślę, okej? Strefy czasu wykańczają człowieka. Kit, że od tygodnia siedzimy w Anglii...
Wydech... Czas wziąć sprawy w swoje ręce, jeżeli pragnie się czegoś trzeba poświęcić siebie  aby ktoś tam w ogóle wyraził chęć rozważenia naszego pragnienia...
Nathan
Pukanie do drzwi... Czasami się zastanawiam: "Czy ja tak dużo wymagam od życia?". Chwila spokoju, czy nawet na nią nie zasługuję? Zeszpecili moją opinię, moją osobowość, wymagali utworu - dostali go. Po tym wszystkim chciałbym po prostu się zresetować. Cóż, chyba nigdy nie będzie mi to dane.
- Tak? - otwieram drzwi. W progu stoi Seev z podkrążonymi oczami. Musiał nie źle się na męczyć.
Siva 
- yhmn.... - nie za bardzo wiedziałem co mam powiedzieć. Ogólnie byłem zdziwiony, że Młody otworzył drzwi. Tak to jest, narzekamy że nic nam się nigdy nie udaje, a jak coś już się spełni, to nie mamy pojęcia co z tym zrobić... Koleje losu ludzkiego.
- Siva??
- Co? A no tak... Chcielibyśmy prześpiewać utwór - Nath popatrzył na mnie jak na małe dziecko.
- W radio śpiewacie na żywo - wersja akustyczna, nie potrzebujecie klawiszy...
- Ale...
- Seev, to utwór na cztery głosy - to mówiąc zamknął drzwi.
Kayla
Siva pędem wpadł do salonu...
- Gdzie Młody? - spytał Max.
- Znowu ma fochy? - Jay.
- On, on, on... - dukał Siva.
- CO? - wykrzyknął Tom.
- ON ODCHODZI Z THE WANTED! - spadłam z krzesła. Scooter mnie zabije.
- Co?
- Żartujesz?
- Nie powiedział tego...
- Bawi się.
- Nie myśli.
- To jeszcze dzieciak, nie wie co dla niego dobre! - chłopcy przekrzykiwali się.
- KIT Z NIM. CO Z NAMI? Co jak zacznie śpiewać sam? Co jak... jak... 
- Siva! Ogarnij się - krzyknęłam i poszłam na górę. Co ten Baby sobie myśli?
***
  
- Nath, otwórz! - pukam i nic. Naciskam klamkę, drzwi ustępują. Raz się żyję, trzy razy umiera. Weszłam.. Nathan leżał na plecach, na mój widok podniósł się do postawy siedzącej, oparł łokcie na kolanach, splutszy dłonie, oparł na nich podbródek. Pytająco uniósł brew.
-  Podobno odchodzisz z zespołu? - spytałam. Wydał się zaskoczony tym co powiedziałam, jednak postanowił grać.
- Podobno..
- Czyli?
- To zależy..
- Od czego?
- Od tego kto tak mówi.
- Rany, Nath! Na prawdę nie mam czasu ani chęci tak się z tobą użerać. Więc jak?
- Wszystko zależy jak na to spojrzysz.. - myślałam, że zaraz rozszarpię go na strzępy.
- Gramy w fakty. Odchodzisz z The Wanted. Prawda, fałsz? - wyrzuciłam na jednym wdechu.
- Fałsz. Piosenka jest dobra. Prawda, fałsz? 
- Chłopakom się podoba, ogólnie jest niezła.
- Miała być: prawda, fałsz!
- Okej.. Prawda. Ehmn... To czemu nie zejdziesz na dół? - cisza była moją odpowiedzią.
- Nie chcesz śpiewać tej piosenki. Prawda, fałsz? - poprawiłam się.
- Prawda.
- Czemu? - znów cisza...
- Jestem pustym egoistą? - spytał po chwili.
- Nath...
- Prawda, fałsz? - wszedł mi w słowo. 
- Fałsz - odpowiedziałam po chwili ciszy. Przytaknął głową.
- Zejdziesz na dół. Prawda, fałsz? - spytałam.
- Zależy wam na tym. Prawda, fałsz? - odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Nie odpowiedziałeś...
- To ty mi powiedz! Cofniesz co powiedziałaś. Prawda, fałsz? - podniósł ton.
- Czemu tak bardzo zależy ci na mojej opinii? - spytałam, będąc już na skraju wytrzymania nerwowego.
- Cholera! Gramy w prawda-fałsz! Bez wyjaśnień, bez zbędnych pytań! - teraz byłam już pewna, że reszta też to słyszała. Tylko z jakiegoś powodu bała się przyjść z odsieczą. No, może reszta poza śpiącym  Kev'em.
- Obowiązuje kolejka!
- Nie zadajesz odpowiednich pytań!
- Jak to zawalimy Braun wyrzuci mnie na zbity bruk! Prawda, fałsz? - wykrzyknęłam.
- Prawda... A więc tylko praca.. Prawda, fałsz? - z każdym słowem jego głos słabł, zmniejszał swoją moc. Spuściłam wzrok:
- Nath, tysiące fanów czekają na dzisiejszy ranek... Proszę.. i cofam to co powiedziałam. Przepraszam.
Nathan
Czy ONA właśnie MNIE PRZEPROSIŁA? Łał... Mam co chciałem, ale jakoś specjalnie się nie cieszę... Mam wyrzuty? Nathanie Jamesie Sykesie koniec tych rozmyślań - one do niczego nie prowadzą. Wstałem i  zszedłem na dół. Przywitałem chłopaków nikłym uśmiechem. Czułem się jak intruz, kiedy pojawiłem się w drzwiach salonu zapanowała cisza.
- To co? Śpiewamy? - zapytałem z nadzieją w głosie.
Kayla
Nathan zszedł na dół. Po chwili z dołu dało się słyszeć melodię i chór złożony z pięciu głosów. Własny koncert o trzeciej nad ranem. Całe szczęście, że utwór nie był w zabawniejszej tonacji, aż boję się się myśleć co powiedzieliby sąsiedzi...Poza tym wątpię czy chłopaki daliby radę śpiewać tak radośnie o tak wczesnej porze na trzeźwo. TRZEŹWO - to słowo rozjaśniło mi myśli. Szybko zakradnęłam się do kuchni, czyszcząc ją z całego alkoholu... Nie wiem czemu nabierając rozpędu schowałam także płyn do mycia szyb... Wszystko zaniosłam do małego pokoju pełniącego rolę "skrytki", czyli miejsca gdzie mieściły się wszystkie przyrządy do sprzątania. Sami tam nie zaglądają. Megi odeszła... A póki co raczej nie zaczęli szukać nowej sprzątaczki, a raczej kobiety do zadań specjalnych. Osobiście polecałabym byłą wojskową. Już.. Alkohol schowany, mam tylko nadzieję, że Tom nie dostanie nagle swojego przypływu energii do sprzątania. Usadowiłam się na schodach między piętrami. Nie chciałam przeszkadzać chłopakom, a z tego miejsca mogłam spokojnie przysłuchiwać się ich pracy... Tym razem nie mogli puścić playbacku i zasnąć. Przecież ten utwór jeszcze nie istniał. Scooter będzie musiał umieścić go na płycie jako pierwszą piosenkę - promującą płytę. Ale namieszałam....
***    
Znacie to uczucie? Budzicie się z myślą, że zaspaliście, nerwowo szukacie zegarka itd. Właśnie mi się to przytrafiło! Ale spokojnie jest siódma. Wywiad jest o dziesiątej.
 - WSTAWIAĆ - wbiegłam z krzykiem do salonu, gdzie spodziewałam się zastać chłopców.. Wszyscy zerwali się na równe nogi. Cóż żałowałam, że wcześniej nie zrobiłam im zdjęcia. Wyglądali przeuroczo. Max  i Jay wtuleni do siebie na kanapie. Tom kurczowo trzymający się nogi Sivy zwisającej ze stołu i Nathan, o którego mało co nie potknęłam się wbiegając do pokoju.
Zdziwiłam się wpływem jakie wywarło na nich to słowo. Mniej więcej po godzinie cała piątka zameldowała się gotowa do wyjścia w salonie. Cóż byli co prawda trochę nie dospani, ale jak widać nauczka z piosenką była trafna. Zapamiętają to do końca życia i ja też. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Gdzie Kev? - spytałam z uśmiechem. Chłopcy spojrzeli po sobie zdezorientowani. Spojrzeliśmy w kąt pomieszczenia, gdzie stał duży fotel, a na nim pochrapywał ich "ochroniarz", nasz kierowca.
Tom pochylił się nad nim.
- Ile on tak już śpi? - spytał.
- Już z dziesięć godzin  - odparłam ze śmiertelną powagą, choć zadumanie Parkera po prostu zwalało z nóg. Thomas potrząsnął ramię Kev'a, kiedy ten objął go ramionami i przycisnął do swego ciała.
- Powiedzcie Kelsey, że mimo wszystko ją kochałem! A i Jay w górnej szufladzie komody zostawiłem notes z numerami telefonów świetnych panien. Może ci się poszczęści? Żegnajcie - krzyki obudziły zdezorientowanego Kev'a, który natychmiast wypuścił Tom'a  z objęć.
- Już mnie nie kochasz? - spytał płaczliwym głosem Parker. Tego było już za wiele. Zgięłam się w pół i pękając ze śmiechów wpadłam na stojącego za mną Max'a. 
- Tom, ty na serio z tym notesem? - spytał Jay udając się w stronę pokoju bruneta - Ciekawe co na to Kels?
- Loczek, wracaj mi tu!! - krzyknął przerażony Tom i pognał za nim. Zwijaliśmy się ze śmiechu. Kiedy już zaczęliśmy się powoli uspokajać. W pokoju zabrzmiał histeryczny śmiech Nathana - ten to ma zapłon. Jak w tym kawale o zajączku lecącym samolotem. No wiecie: "Samolotem leci żyrafa, słoń, zajączek, niedźwiedź. Samolot zaczyna spadać - jest za ciężko. Zwierzęta wpadają na pomysł, że każde opowie kawał, jeżeli wszyscy nie zaczną się śmiać to ta osoba wyskakuje z samolotu. Opowiada kawał niedźwiedź - wszyscy się śmieją, oprócz zająca. Trudno, niedźwiedź wypadasz. Następna jest żyrafa. Nie zdążyła powiedzieć jednego słowa a zajączek w śmiech. Z czego się śmiejesz? Z kawału niedźwiedzia". 
- Co cię tak śmieszy?- spytałam go, wykorzystując fakt, że dobr humor jeszcze mnie nie opuścił.
- "Jak kreda na krepie" - zacytował fragment naszej nie udanej piosenki.
- Nathan oddawaj to - starałam się wyrwać mu kartkę z tekstem z rąk.
- Na serio, wy to napisaliście?- zaczął się niekontrolowanie śmiać. Nie wiem czemu chciałam mu wyrwać z rąk tą kartkę skoro już to przeczytał. To było żenujące, ale w sumie zabawne i coś mi mówiło, że powinnam to zrobić - instynkt samozachowawczy. Nie chcący zrzuciłam mu full cap'a  z głowy, po chwili poczułam jak moje ręce zostają wykręcone za plecy.
- Nathan, do diabła puszczaj!
- Przeproś!
- Chyba śnisz! - uchwyt wokół rąk  zacieśnił się.
- Aaaaa... okej, okej... 
- Więc jak będzie? 
- Przepraszam - burknęłam.
- Co? - droczył się ze mną.
- PRZEPRASZAM! - moje ręce zostały uwolnione. Potarłam zbolałe kończyny.
- Pójdę z tym na obdukcję, wiesz? - starałam się go uświadomić.
- Oczywiście księżniczko i przy okazji moja czapeczka jest bardzo wysoko ubezpieczona - odparł.
- Ubezpieczasz czapki? - spytałam ze śmiechem. Natrafiłam na jego poważne spojrzenie.
- A coś ty myślała? - spytał poważnym tonem.
- Żartujesz? - oczy prawię wyszły mi orbit.
- Są sprawy, o których nie powinno się tego robić. Ta się do nich zalicza - odparł. Stałam oszołomiona. Nie wierzę... On na prawdę ubezpieczył czapki! No to, fanki mogą czasem dostać niezły rachunek do domu za spojrzenie na daszek...
- Jedziemy! - krzyknął Nath. Teraz nagle taki odpowiedzialny się zrobił. Wychodząc z domu złapałam go za przedramię. Coś mi się przypomniało..
Nathan
Wreszcie wszystko szło po naszej myśli. Uwielbiam jak wszyscy jesteśmy tak wyluzowani, nawet Kayla... Wtedy  po prostu wszystko idzie sto razy lepiej, a przy tym można się uśmiać. Jeżeli za trochę dyscypliny będziemy otrzymywać takie "poranki", to jestem skłonny trochę się poświęcić. Kierując się w stronę samochodu poczułem szarpnięcie w ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem szatynkę...
- Fałsz - odparła i wsiadła do auta. Co? W głowie miałem mętlik. Ach... tak. Zrozumiawszy o co chodzi, zająłem miejsce na tylnym siedzeniu. Lekki uśmiech zagościł na mojej twarzy, nie mogły go zmyć nawet metrowe korki... Mówiłem już jak kocham Londyn?
***
- Hi! We are The Wanted and this is our new singiel "Open your/my eyes"
***
W radio rozbrzmiały oklaski. Uśmiech na mojej twarzy jeszcze się poszerzył. Gdy nagle poczułem wibrację w kieszeni spodni, wyciągnąłem telefon. Spojrzałem na ekran.
SMS Od: Kayl
         Zapomniałam dodać. Czarna lista nie istnieje - mogą pytać o wszystko. Nie schrzańcie tego.
Spojrzałem na chłopaków. Aktualnie wszyscy przeglądali telefony. Mój wzrok padł na nadawcę wiadomości. Speszona odwróciła wzrok. Czyżby Kayla zaczynała mieć ludzkie odczucia? Teraz nie mam czasu się nad tym zastanawiać. Musiałem być skupiony na słowach speakera. Kiedy otworzył usta, bałem się słów, które jeszcze nie zostały wypowiedziane....

Verdad -  falsedad?


PRZEPRASZAM!Tak, wiem jesteście wspaniałymi czytelnikami, znajdujecie czas żeby czytać te moje wypociny, tak pięknie je komentujecie, a ja zachowuję się jak jakaś podła niewdzięcznica i dodaję nie dość, że po miesiącu to jeszcze taki beznadziejny rozdział. Za wszystko na prawdę szczerze Was przepraszam. Ale to był trudny miesiąc. Wybaczcie :) 
Uwielbiam wszystkie komentarze! Mogę się od Was sporo uczyć, gdyż do pięt Wam nie dorastam :)
Dreamer.♥ - Szczerze? Była bardzo pozytywnie zaskoczona Twoją obecnością tutaj. Bardzo Ci dziękuję. To miło, że tak wybitna pisarka zainteresowała się tym czymś co ja tu tworzę. Dziękuję :)
Ola N - nie piszesz długich komentarzy?- I co z tego? :) Nawet nie wiesz jak miło mi się zrobiło czytając Twoje słowa, że ktoś zauważył Anonima z podpisu... Jej to na prawdę miłe uczucie być osobą rozpoznawaną, chociażby przez jedną osobę, w rozległym świecie jakim jest internet. ♥ Wiem, że ciągle się powtarzam jak to miło, ale po prostu brak słów. Sprawiłaś, że przez cały dzień po przeczytaniu Twoich słów, chodziłam z uśmiechem na twarzy. Dziękuję :)

A co do reszty: moi kochani to posłużę się komentarzem Oli N: "Nie umiem pisać pięknych, fantastycznych, długich komentarzy jak osoby powyżej(...)". Jesteście fantastyczni, pamiętajcie o tym! :)

Informuję, że za tydzień wystawienie ocen, więc nie będziecie zmuszeni czekać kolejny miesiąc na rozdział. O ile, oczywiście, jeszcze chcecie to coś czytać? 
To do następnego :)

8 komentarzy:

  1. A, no nie mogę!!! Twoje opowiadanie jest takie... takie... idealne, genialne, wspaniałe, cudne, no poprostu kocham, kocham, kocham!!!<3
    Uwielbiam czytać twoje teksty:)
    A wracając do rozdziału to niektóre momenty mnie rozwaliły. Nath i jego spóźniony zapłon, yyy... czy ty coś sugerujesz? xD Nie no żartuję oczywiście, no bo któż jak właśnie nie on ma taki refleks i panuje nad sytułacją.
    Ładna piosenka, naprawdę mi się podoba :)
    Ciekawa jestem o co oni zostaną zapytani, bo skoro przerwałaś w takim momencie to pewnie musi być cos na rzeczy, tak mi się wydaje. OMG i teraz sobie uświadomiałam, że tyle czasu będę musiała czekać w niepewności:(
    Nie dość, że muszę zbierać kasę na koncert to jeszcze na odszkodowanie za to, że spojrzę na czapkę Sykesa. Boże, niech on żadnego full capa nie ubiera wtedy, bo jedynym wyjściem, żeby się wypłacić będzie chyba sprzedanie nerki. Ach, ja to mam zawsze pod górkę.... huehuehue xD Żartowałam, on jest na tyle głupi czy naiwny?! Ja mu ją czapkę zapierniczę i jeszcze tą koszulkę z misiem ,,Game over". *_____*
    Liczę na Twój współudział, zajdziemy go gdzieś w ciemnym zaułku, zwiążemy i zakneblujemy, damy se radę >:D
    Dobra ja kończe te moje chore przemyślenia i czeakm na nexta, oby jak najszybciej .:D
    Weny!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział niesamowity!
    Przepraszam ze dawno nie komentowałam...
    Kocham twoje rozdziały za to że wszystko jest w nich bardzo ciekawie napisane, masz naprawdę wielki talent do pisania tego rodzaju opisów. Twoje opowiadanie jest jednym z najlepszych jakie kiedykolwiek czytałam. :)
    Pozdrawiam :)
    ~Lily

    OdpowiedzUsuń
  3. Wypociny ? Ty chyba kpisz !
    To jest kolejny świetny rozdział dziewczyno :).!
    Ahhh Ci chłopcy dobrze, że teraz się ogarnęli i wstali na czas :*.
    Tylko Kev śpioch :d.
    Jeszcze by do tego TomTom'a udusił :p.
    Tom i jego numery do lasek xd.
    No i Jay, który już by chciał mieć te numery :d.
    Nath się boi o co spytają :d.?
    Aż niemożliwe :).
    Z niecierpliwością czekam na następny :).!
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojjj oj. A ja się teraz głowie jak tu do Ciebie mówić. Czy dalej Lose My Mind, czy raczej Lajla - lecę zerknąć do góry :3
    ...
    Tak więc LMM (czemu nie Lajla, Lajla jest ładniej- idę ubolewać) dział jest świetny, ty twierdzisz inaczej, to Ci Twój cytat przytoczę :"Wmawiaj sobie". Żadne mi tu głupoty, bo ty nie wiesz co piszesz - a dam se tu Twój cytat "Bo ja nie wiem co chcę napisać dopóki się nie napisze" Ale te Twoje niemyślenie na wszystkim na dobre wychodzi, bo wiesz... te postacie są oryginalne jak Nath, ale ty stwierdziłaś, że Nathan to schizofrenik. A ja Ci powiem, że nie. Tylko że chłopak sporo myśli i się jak baba zachowuje. No i po jaką marchewkę on chcę, żeby go Kayla co chwile przepraszała... Dobraa, reszta też była fajna, ale dla mnie mało ważna, no bo proszę, kto nie przedstawia Toma jako pojeba grupowego? Każdy? Haha, bo on taki jest xD Tom rozbawi największego drętwiaka, oooo tzn. że muszę go do mojej pani z polaka przyprowadzić. Eiii to jedziemy razem po TOMA ! :3
    Jedyne co mnie jeszcze zastanawia to ten wywiad. Jak ty coś wymyślisz, to ja się już boję na zapas :3
    Okej więc, chcemy dalej, weny życzmy, o szybkiego texta prosimy, o czas na napisanie błagamy i przepraszamy za beznadziejny komentarz, ale jest 10, przed chwilą wstaliśmy i wgl....
    Czemu pisałam jako My ? Ja idę pomyśleć nad swoim życiem
    Bye :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Niesamowity rozdział ♥
    Musiałaś przerwać na takim momencie? :c
    haha, ale przynajmniej będę się długo zastanawiać, o co zostaną zapytani xd.
    Świetny rozdział, czekam na kolejny :) Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejciu! Cudowny ^^ Chyba najlepszy ze wszystkich ^^ Żadne wypociny! Nawet nie waż mi się tak mówić! No i przepraszam, że tak późno. c: Genialny i czekam na next
    Weenyyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. a mnie jest miło, że znalazłam w końcu osobę, która tak bardzo mnie intrygowała swoją 'anonimowością' (nie wiem czy jest takie słowo, ale trudno :D )
    no i miło mi, że Tobie jest miło :P
    Też przesadzam, ze słowem miło..mamy coś wspólnego - jak miło <3
    teraz się mogę pozachwycać: jak cudownie, że nie zakończyli wykonaniem 'kredy na krepie' :D no i pomysł z ubezpieczeniem czapek - bomba :P ale teraz będę rozkminiać o co zapyta dziennikarz..będę mieć zszargane nerwy.. :P więc czekam z ogromną niecierpliwością na kolejny i gorąco pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahahaha miśka, Twoje słowa mnie po prostu rozwaliły xd Hahahahha "wybitna pisarka" mvahahahhahah xd Mówiłaś o sobie, nie o mnie ! :D Ja i wybitna pisarka? To do siebie nie pasuje! :D Ale okej, nie rozczulajmy się nade mną, bo to do niczego mądrego nie prowadzi... A ja właśnie żałuję, że nie zaśpiewali o tej kredzie... To byłby materiał na hit, a nie to co wymyślił Sykes, phi! Trzeba pomyśleć nad współpracą! :D Ooo ja mogę zaśpiewać! ^^ W duecie z Tom'em ''Jak kreda na krepie'', a reszta zrobi nam chórki! xd Haa, ja to mam pomysły ;] Wracając... Ja już mówiłam, że Sykes, to idiota... W dupie się mu poprzewracało... Żeby ubezpieczać czapki???? ;0 Zwłaszcza te JEGO czapki... Bóg jeden wie, co on tam ma... Wszy się zalęgły czy coś... Fuu! xd Że chłopaki go jeszcze na wizytę u weterynarza nie zapisali... Ojojoj...;/ Hah, rozbawiło mnie jak Kayla zaczęła sprzątać cały alkohol z łazienki. xd Od razu wyobraziłam sobie jak Kayla, to jakaś przestraszona dziewczyna, która szuka jakiejś broni, aby się obronić, a chłopaki to wygłodniałe stado zombie, żądnych krwi (w tym wypadku alkoholu) xd Oh god, to byłoby dobre na film xd Wracając... Ahhh, już nie mogę się doczekać jak Kayla i Nath w końcu będą razem ;3 Niby się gryzą i w ogóle, ale widać między nimi czyste sytuacje, w których po prostu widać te uczucia, :) Kayla musi być w stałym kontakcie z Nathem, nawet jeśli będzie na niego krzyczała, a dla Nathan'a również nie jest obojętna, on też niej myśli... Boże, jakie to piękne... :3 No i jeszcze wywiad! :D Mmmmm, może to właśnie w nim poruszą kwestię Natha i Kayli? Ojj, byłoby nam very, very miło! :D Rozdział jak zwykle świetny! :* Boże, nie dorastam Ci do pięt (dosłownie pewnie również... z moim 1m 63cm o to nie trudno xd) ! :D Jesteś niesamowita! :D Już nie mogę się doczekać, co się stanie! :3 I rozdział nie jest beznadziejny, jest fantastyczny! :* Nie znasz się. :P Czekam na następny.♥

    OdpowiedzUsuń