sobota, 13 kwietnia 2013

Rozdział 5: Si no fuera por ti yo no sería...

Usted es sólo una gota en el océano
No existe sin mí....
  
Nathan
"- How do you get out...Get out - słowa piosenki utykają mi w gardle.. Nie wierzę...
Koncert się kończy. Max z wielkim bananem na ustach idzie w stronę siedzącego z boku mężczyzny - naszego potencjalnego menagera, jak mnie uświadomił wcześniej Seev. Idziemy za nim. Głośno przełykam ślinę, z każdym krokiem jest mi coraz trudniej... Ta postać obok Braun'a to nie może być ona, a jednak. Mimowolnie sięgam ręką w kierunku czapki, tym samym kierując wzrok na poplamioną koszulkę. Nie słyszę rozmowy chłopaków ze Scooterem, pogrążony jestem we własnych rozmyślaniach. Co ja zrobiłem? Jeżeli ona ma jakikolwiek wpływ na jego decyzję, jesteśmy przekreśleni na starcie! I to przeze mnie!! Czemu jej od razu nie przepros...
- Scooter Braun, miło mi - odzywa się mężczyzna - A to.. - wskazuje na ręką na ową dziewczynę.
- Kayla Santiago... - a więc taką nazwę nosi przedmiot mojej zagłady, niszczycielka nie rozpoczętego jeszcze kontraktu.. Zaraz, Nath myśl! Przecież, gdyby rzeczywiście była taka istotna, to nie pytałby się jej o imię. Ufff... to zwykła napalona na niego fanka. Moje myśli się rozchmurzają, a na twarzy znów zagaszcza pewny siebie uśmiech. Nie trwa to jednak długo...

- Być może będziecie razem z nami współpracować - dokańcza Scooter.
Że co?? Chłopaki prawie skaczą z radości, dziękują, umawiają się na spotkanie. A ja? Stoję z szeroko otwartymi ustami, oczy zaraz pewnie wyjdą mi z orbit. My? Scooter i O N A zapowiada się ciekawie...
Coś mi mówi, że pierwsze wrażenie mam za sobą.."
Może właśnie w tym problem? - głos w mojej głowie. W czym? W tym jak się poznaliśmy? No fakt, nie zbyt mile rozpoczęta współpraca.. Ale naprawiłem to! Taaak, ale potem znowu schrzaniłeś. Chyba ty już sam nie pamiętasz jak to było...
" - Za nowy kontrakt, panowie! - krzyczy Tom i podnosi puszkę z piwem.
- Nie bądź tego taki pewien - odpowiadam z kanapy, na której siedzę skulony, a twarz skutecznie zasłania mi daszek od full cap'a - jeszcze niczego nie podpisaliśmy.
- Czemu w tobie tyle pesymiwizmu, chłopie?- pyta Jay.
Bezgłośnie wzruszam ramionami. Dzwonek do drzwi... Wszyscy patrzymy po sobie. Wstaję z kanapy, jednak Max jest szybszy - otwiera drzwi. Ja stoję za jego plecami, więc jednak...
- Zapraszamy...
Chwilę później siedzimy wszyscy przy stole w salonie. 
- To, co? Dogadaliśmy się? - pyta Braun. Patrzymy z chłopakami po sobie.
- Oczywiście, że tak - odpowiada Thomas, po czym podpisujemy niezbędne papiery. 
I już? Mamy menagera - opiekuna!!! Z radości mam ochotę skakać pod sufit, zapominam o jednym szczególe...
- Co, do panny Santiago - odzywa się nasz menager. Och, jak to cudnie brzmi - potrzebny jest ktoś do kierowania wami.
- A pan? - zadaję to pytanie za głośno. Nastaje głucha cisza. 
- Ja? Oczywiście będę wszystko nadzorować, ale potrzebny jest ktoś na miejscu - odpowiada, starannie dobierając słowa, jakby nie rozumiał intencji mojego pytania.
- Ale czemu on..? - mocne kopnięcie w goleń przez Maxa, zwraca mi rozum. Nagle zdaję sobie sprawę z tego co mówię. Jeżeli tamta cisza była głucha, to teraz straciłem słuch..."
***
- Nath!!!! Dzwoniła Kayla, za pół godziny na dole! - słyszę głos Kev'a wydobywający się zza drzwi.
- Co? - odpowiadam.
- Chłopie, weź się ogarnij! Nie wiem co się wydarzyło rano, ale masz to naprawić - odchodzi.
Ja? Naprawiać? Zawsze ja...
***
"- Czekaj! - biegnę za dziewczyną przez ulicę Londynu... Tak astmatyk goni szatynkę z przerośniętym ego jak to brzmi? Eh... Mam nadzieję, że nie wyskoczy mi tu zaraz jakiś idiota z aparatem...
- No, ej!! Chociaż zwolnij!! Stój! K.. - jak ona się zwie?  - Keyli, Meyli, Kelsey, Nelly.... Stój!
Dziewczyna zatrzymuje się w końcu. Czyżbym trafił?
- Hej.. - próbuje złapać oddech - Czemu tak nagle wyszłaś? - cisza.
- No, ej! Keyli.. - piorunuje mnie wzrokiem - ... Nelly? - dopytuję z miną zbitego psiaka.
- Nie ważne - odpowiada i rusza w swoją stronę. O nie!!! Drugi raz maratonu biec nie będę. Łapię ją za łokieć i zmuszam do odwrócenia się w moją stronę. Po prostu piękna scena na środku ulicy.... Heh... katastrofa...
- Możesz mi powiedzieć co ty do mnie masz? - pytam... Dziewczyna, której imienia oczywiście nie pamiętam, potrząsa z niedowierzaniem głową. Wyrywa się jednak po chwili znowu ją trzymam.
- Puść... - puszczam.
- Mów. Nie lubię niewyjaśnionych sytuacji - prostuję.
- To ty mi powiedz co ja ci zrobiłam.. - szepcze po chwili ciszy. Nie, no! Ja tu chyba zaraz oszaleję! Ona mi? Prędzej nauczę się marsjańskiego niż zrozumiem Ke.. Nel... tę osobę. Patrzę na nią z głupem w oczach - naprawdę nie wiem o co chodzi.
- Zniszczyłeś mi przyszłość... Zdarza się - odpowiada. Nooo oczywiście teraz to wszystko jasne. Jasne, że nie rozumiem ani jednego słowa! Spokój Nathy, tylko spokój.
- Nie rozumiem... Przecież będziesz dla nas pracować. Właśnie mieliśmy dogadać szczegóły, kiedy.. uciekł... yhmn... wyszłaś - mówię.
- Aaaa to świat się kręci tylko wokół pana Nathaniela? - zadziorna? Nie spodziewałem się.
- Ale o czym ty...
- Nie ważne - drugi raz w ciągu jednej chwili... Patrzę na nią - nie odpuszczę. Chwila ciszy i... dowiaduję się co tak naprawdę wydarzyło się tamtego dnia...
- No i tak wylądowałam z wami.. - kończy.
- No i świetnie - odpowiadam, a końciki moich ust sięgają nasady uszu.
- Co? - odpowiada ze zdziwieniem w głosie i mocno otwartymi ustami. Swoją drogą kiedyś wleci jej do nich mucha...
- No wiesz. Jeżeli przegapiłaś swoją karierę za biurkiem, możesz rozwinąć się artystycznie z nami! - każde słowo wypowiadam z coraz większym uśmiechem. Patrzę na nią... ledwo tłumi śmiech.
- Raczej będę zmuszona - odpowiada z pogardą, jednak już po chwili nie możemy powstrzymać śmiechu. Łapie ją w tali i zataczając się ze śmiechu wracamy w stronę budynku.
- Zaraz - stanowczo mnie odpycha  - Co to było? Przy Scotterze...
- Szok - odpowiadam zdawkowo i staram się powrócić do wcześniejszego stanu i pozycji. Jak trudno zgadnąć nie udaję mi się to. Patrzy na mnie spod podniesionej brwi... No ej! To mój trik. Opowiadam jej całą sytuację, moje odczucia ze sceny itp., oczywiście pomijam fakt, iż trząsłem portkami na samą myśl o tym, że incydent z kawą może mieć jakiś wpływ na kontrakt zespołu... Po co jej to wiedzieć?
- A wybiegłeś za mną, bo? - pyta, kiedy kończę. Nie przerywa mi... CUD.
- Bo nie miałem nic lepszego do roboty.. - odpowiadam.
- Aha...- chwila smutku - Ale kondycję i pamięć masz beznadziejną - śmiech.
- Nie taką znowu beznadziejną!!  - odpowiadam oburzony. Znów patrzy na mnie spod oka. Ehhmn... Muszę jej w końcu powiedzieć, że to mój trik.. - Astma.
- Tak, tak - odpowiada ze śmiechem.
- No, z kaleki się śmiejesz.. - mówię z powagą.. A ta zaraz mi tu pęknie! Gdyby nie mur za nią, już leżałaby na płycie chodnikowej.
W końcu udało nam się dojść do domu... Chłopaki i Braun mieli niezłe miny widząc nas w drzwiach, ale no co robić? Dwójka największych wrogów, podpierających siebie nawzajem i buchająca śmiechem? Czy coś takiego w ogóle istnieje? Dogadaliśmy ostatnie szczegóły i tak zaczął się kolejny rozdział w naszym życiu...
- To ja spadam, chłopaki! Do wtorku - mówi dziewczyna zmierzając ku wyjściu. Tom wstaje i idzie za nią - ktoś musi zamknąć drzwi. Scooter wyszedł parę godzin temu.
- Narazie - odpowiada chórek złożony z czterech głosów.
- Cześć... - odpowiadam i zawieszam głos...
- Kayla - odpowiada dziewczyna ze śmiechem i znika zza framugą drzwi.
- Kay.. Jak? - pytam sam siebie.
- Nathan, Nathan... 
- Co? Jay, nie każdy ma tak dobrą pamięć do imion jak ty! - odpowiadam.
- Ale ja jestem Siva.. -  mówi loczek. Cała czwórka wybucha śmiechem.
- Tak, tak śmiejcie się ze mnie, - próbuję być poważny - ale ja serio nie wiem!
Max skręcając się ze śmiechu wskazuje mi ręką stertę papierów na stole. No tak! Umowa! Tam będzie podpis. Zabieram dokumenty ze sobą na górę. W pokoju dręczy mnie już tylko jedno pytanie: "Dlaczego ona tak bazgrze?". "
*** 
Heh, czas wrócić do teraźniejszości... Dosyć spoglądanie w przeszłość. Wspomnienia są dobre, ale zawsze wyidealizowane. Nie pamiętamy niczego tak jak było, ale tak jak chcemy aby się wydarzyło. Jesteśmy rzeźbiarzami - modelujemy swoją przeszłość. nadajemy jej określony kształt. Prawda taka, że nie potrzebnie za nią pobiegłem... W życiu należy ufać tylko pierwszemu wrażeniu...
Beze mnie by nie istniała - jest tylko kroplą w oceanie...
- NATHAN!!! - słyszę głos dobiegający z dołu...


Tak, wiem - przepraszam. Po pierwsze za to, że ten rozdział jest taki beznadziejny - długo go pisałam - brak czasu. Po drugie, że znowu musieliście tyle czekać, ale szkoła nie pozostawia mi chwili wolnego. Za tydzień egzaminy... Ehmn.. Potem będzie lepiej - obiecuję :)
Dobra to to u góry to jest... Sama nie wiem. W każdym razie to koniec wspomnień - wracamy do teraźniejszości. ^^ Już chyba wiecie jak się spotkali i jak zaczęła się współpraca The Wanted, Scootera, Kayli... 
I to piąty rozdział... i pierwszy dedyk: "Dla wszystkich, którzy czytają to opowiadanie od samego początku i dają o tym znać.... Za wszystkie miłe słowa wiary pod prologiem, za dobre (często niezasłużone^^) słowa pod rozdziałami i za to, że jesteście i mnie wspieracie ♥"
Mam do Was prośbę, jeżeli ktoś to czyta, proszę, niech zostawi komentarz. Choć jedno słowo - dla mnie to naprawdę dużo :)
PS.: Wreszcie się skapnęłam i udało mi się dodać obserwatorów, więc jeżeli chcecie - byłoby miło :)
Do następnego...

7 komentarzy:

  1. Po pierwsze, rozdział ci się naprawdę udał ^^ Po drugie lubię wspomnienia, czemu koniec? I po trzecie nie mogę się doczekać next'a ^^ ŚWIETNIE!♥
    Lokowata

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam wszystkie rozdziały, bardzo mi się podobają. Ten jakoś szczególnie najbardziej ze wszystkich :D Lubię motywy wspomnień w opowiadaniach, więc ten rozdział to coś dla mnie <3 Czekam na kolejny, weny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaaaaaaaaaaaaaaa..... jak ja się cieszę, że jest nexcik, nareszcie, ale rozumiem brak czasu, egzaminy to poważna sprawa, choć Ty i tak doskonale dasz sobie rady. No bo kto jak nie Ty?!:) Dostaniesz się do wymarzonej szkoły i Twój kolega z konkursu pewnie też, więc przeczuwam, że może być wesoło^^
    Wracając do rozdziału, ehh.... no świetny siostro, no bo jak inaczej!!!<3 Z kazdym rozdziałem bardziej je kocham, w sensie to opowiadanie:*
    Hahah... Nathan nie ma to jak się pocieszać i sobie wmawiać, przyznaję się bez bicia też tak robię:)
    Jak tu tajemniczo, ja dalej nic nie wiem o Kayli (widzisz Nath ja jakos zapamiętałam jej imię ty skrelotyku jeden, astma mu się na mózd rzuciła chyba >:D )
    Z kazdym rozdziałem chce więcej, bo każdy z nich odkrywa coś nowego i ukrywa jakieś niewyjaśnione zdarzenie:D
    Czakam na nexta i przepraszam za komentarz, bo jakoś mi taki średni wyszedł, coś ostatnio brak weny:(
    Do nastepnego i weny!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. No wreszcie rozdział ^^
    dobra. Teraz wszystko wiemy więc chyba pora na jakąś akcję czy coś ;p
    czekam z niecierpliwością na next :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Komentarz: Występują: Marian, Kunekunda i bezstronny toporek.

    Marian: Wiesz co sobie Kunekunda wymyśliła? Że mam za nią napisać ten komentarz... Głupia, co nie? ;)

    Kunekunda: Nie jestem głupia! I widzę co piszesz Marian, więc lepiej uważaj.

    Toporek: Ona mnie trzyma w ręku, Marian, uważaj, dobrze ci radzę ;)

    M: Będę ostrożny... Ale ja nie umiem pisać komentarzy, za głupi do tego jestem...

    T: *chrząka przypominając o sobie*

    K: Jak zwykle wszystko na mojej głowie. Więc ja napiszę Ci ten komentarz, bo ten leń nie raczy!

    M: Przepraszam, ale chociaż próbowałem...

    K: Dobra, dobra... Koncerty mają to do siebie, że zawsze kończą się za szybko, ale myślałam, że tylko dla fanów są one za krótkie...

    M: Dla nas też, uwierz...

    K: Tobie? Ahahaha... I Nathan'a dopadają wyrzuty sumienia, zresztą słuszne! Kayla to przedmiot zagłady? O.O Tylko Nathan mógłby tak o kimś powiedzieć... W sumie nic już nie powinno nas dziwić w jego wykonaniu xd Być może będą razem współpracować?! O.O Ciekawe jak to będzie xD Nathan - zbyt tajemniczy... Nie lubię Go takiego, bywa wtedy chamski, ignorant, egoista... Zagalopowałam się trochę chyba xD

    M: Masz rację, połowo...

    K: Nathan, no właśnie nie pesymistuj nam tu xD Z serii nowe odmiany wyrazów xD Max był szybciej przy drzwiach? o.O Chyba był trzeźwy XD Potrzebny jest ktoś żeby nimi kierować... The Wanted są jak taki samochód. Ich paliwem jest zapał do muzyki, kierownicą pomysły na piosenki, a kierowcą menager. Mów, co chcesz, ale to zdanie wydaje mi się mądre i jestem dumna z samej siebie xD Sprawdzałam gdzie jest goleń, bo ja przecież nie wiem xD Ale musiało boleć ;c No właśnie! Nathan zepsuł, on musi naprawić. Takie są prawa natury, ale jemu to przecież wiecznie nic nie pasuje... "Tak astmatyk goni szatynkę z przerośniętym ego jak to brzmi?" No to brzmi śmiesznie, dziwnie albo i jeszcze inaczej, ale brzmi prawdziwie xd

    M: Ten komentarz jest dziwny...

    T: Siedź cicho!

    K: No ale że nie pamiętał jej imienia, to już nieładnie! Ale by paparazzi mieli materiał, jakby tam byli. Najpierw pogoń, potem krzyki... Łohohoho ;) Puśc, nie puszczę - to głupie, jak dzieci xD Nathan się bał, że mu ucieknie ;D Hahaha - marsjański ^^ Aż mi się kosmodługopisy przypomniały XD

    M: To ty masz kosmodługopisy i nic nie mówisz?

    T: Ja cię zaraz uciszę, zobaczysz!

    K: Chociaż toporek jest opanowany ;) Dobrze, że go mam. Ale nie miałam tu pisać o toporku, ale to wina Mariana, mnie zdenerwował xd Nathan, pępek świata... Zachowuje się faktycznie jakby inni prócz niego nie istnieli...Cóż za przewrotność rozmowy... Na początku niemalże wrogowie, a chwilę potem wracają zadowoleni razem.

    M: życie...

    K: Nie zwracaj uwagi na to, co Marianek piszę xD Ale oczywiście to się musiało tak skończyć. Pretensjami. Nawet urok Sykesa tu nie zadziała... Ma beznadziejną kondycję, bo ma astmę, ale duma nie pozwala mu tego przyznać. A ponoć dumny jest tylko paw xD Hasło z krzyżówki mojej babci o.O Co ja robię w wolnym czasie?! xD No właśnie Nathan to już prawie emeryt/rencista nie można się z niego śmiać. Chyba sama nie wierzę w to, co piszę xD

    M: Nie jestem emerytem! Sama jesteś!

    T; Mówisz tak o mojej właścicielce!

    M: *cisza*

    K: Nie ma to jak wrogowie się dogadają ;D W sumie to dobrze, chociaż myślę, że ta zgoda to tylko cisza przed burzą. Może. Na pewno będzie ciekawie ;) 80% The Wanted może nagrać nową piosenkę pt. Na razie XD Haha Jay udaje Seev'a xD Say albo Jiva xD Say lepiej brami ;D Ona bazgrze? No niekażdy piszę tak ładnie jak Nathan, nic nie poradzisz xD Końcówka, ostatni akapit jest cudowny *.*

    M: Fajny rozdzał, trochę poczytałem, chyba masz talent.

    K: Nie chyba a na pewno, debilu. Weźcie mnie od niego!

    T: *interweniuje*

    K, M, T: ROZDZIAŁ NIE BYŁ BEZNADZIEJNY, MASZ CHYBA DOŚĆ ARGUMENTÓW WYŻEJ XD

    K: Dziękuje za dedyk i życzę weny <3

    To pierwszy taki kom, jest mega dziwny xD Miał wyglądać inaczej, a wyszo jak wyszło ;D

    Ciocia Kunekunda, Toprek i Marian(chciałam go skreślić, ale krzyczał to odpuściłam sobie i został xD)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja Siostra rozwaliła więc nie umiem się teraz ogarnąć xD
    Hhhahaha :D Jestem jebnięta i to mocno. Poza tym po frugo mam schizy ijjeeee *-*
    Aw jakiś związek planuje Kaythan ♥ Zaiskrzyło między nimi, ale coś się ten tegło...
    A weź mi to wytłumacz kobieto no ! ♥
    Czekam na akcję, dużo akcji ^^
    i w ogóle dział jest asdfghjk *-* I mi nie pierdziel, że nie bo oberwie Ci się ^^
    Głupota udziela mi się ^^
    Okej, wyszło nie jak planowałam, swoje gorzkie łzy wylałam, gdy komentarz skasowało, chyba coś mnie jebnąć miało ^^
    Nie czuję, że rymuję ^^
    Okej no serio mi odwala :3
    WENY :**** ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. No naprawdę nie mogę Dziewczyno jak Ty możesz taki boski rozdział obrażać mówiąc, że jest beznadziejny i wgl...
    Hehe oj ten ich początek był trzeba przyznać niezły :d.
    A ten Nathan jak zwykle nie może czegoś zapamiętać :*.
    Dobrze, że chociaż teraz już wie jak ma na imię :).
    A chłopaki jak zwykle zabawni :).
    Przepraszam, za te beznadziejne komentarze, ale z moimi zdolnościami a raczej ich brakiem nic innego niż to coś nie wyjdzie -.-

    Mychaaa ;***

    OdpowiedzUsuń