niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział 16: Usted es mi mundo (Nathan: kiss or punch in the face?)

"My whole life
Waiting for the right time
To tell you how I feel
And though I tried to
Tell you that I need you
Here I am without you
I feel so lost, but what can I do?
'Cause I know this love seems real
But I don't know how to feel

We say goodbye in the pouring rain
And I break down as you walk away (Stay! Stay!)
'Cause all my life I felt this way
But I could never find the words to say (Stay! Stay!)"

                                                                   >>Hurts "Stay"<< 




-On to jakoś wyprostuje, jak zawsze - dokończyła i ruszyła w stronę wyjścia. Szybko wstałem i chwyciłem ją za dłonie. Palce naszych stup praktycznie się stykały... Raz kozie śmierć... Pochyliłem głowę i...
Kayla
Naprawdę mam dość tych pięciu idiotów. Chwila.... Jednego idioty! Co on sobie myśli? Czy ja wyglądam na jakąś przedszkolankę? No chyba tak, skoro on zachowuje się jak małe dziecko, które przybiega z miną zbitego psiaka, kiedy coś zmajstruje. Jestem na niego zła, wściekła tylko dlaczego muszę to sobie stale powtarzać w głowie? Brzuch skurczył mi się nie miłosiernie, kiedy zbliżałam się do drzwi wyjściowych. Wtem ktoś zdecydowanym ruchem obrócił mnie w swoją stronę i złapał za dłonie. Nath był blisko... za blisko. Człowieku, istnieje coś takiego jak przestrzeń osobista. Nie słyszałeś nigdy o tym? Mój sarkazm wyraźnie zawierał głos w mojej głowie. W duchu uśmiechnęłam się do siebie, czyli nadal jestem na niego wkurzona. Nachylił się w moją stronę...
- Przepraszam, no... - ciche słowa wpłynęły do mojego ucha. Spuściłam głowę. Zdawało się, że czas się zatrzymał, na moją niekorzyść. Nath wyprostował się nadal trzymając moje dłonie zaczął machać nimi to w lewo to w prawo, nucąc pod nosem tylko sobie znaną melodię. Podniosłam wzrok. Patrzyłam na niego jakby postradał zmysł, a on jakby nic nigdy dalej machał rękoma, z głową utkwioną w suficie nad moją głową nadal nucił.
- Nath? - spytałam lekko przerażona.
- Hmn.. Ach, tak.. Co? - oczy wyszły mi na wierzch.
- Co ty robisz? - cedziłam wolno każde słowo.
- Ja.. - zamarł jakby analizując ostatnie parę minut -... nic... - uśmiechnął się szeroko. Jednak grał.
- Zawsze tak masz? - spytałam. Wzruszył ramionami:
- To dla zabicia stresu - uniosłam brwi. Ten człowiek naprawdę mnie zadziwiał.
- Co on wyprawiał przed castingiem? - pomyślałam... Niestety na głos. 
- Też gadasz sama do siebie?
- Co?
- Nie, nie nic - zamyślił się, tworząc bruzgę na czole - Nie chcesz wiedzieć co się wtedy działo - wypalił z uśmiechem nawiązując do mojego wcześniejszego pytania. Znowu cisza, i znowu "latające ręce" szarpnęłam dłonie ku dołowi. Dłonie chłopaka zatrzymały się, ale nie puściły moich. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę jak mocno musi je trzymać...
- To jak? - przerwał moje rozmyślania. Mój wyraz twarzy musiał wyrażać pełną dezorientacje, gdyż szybko dodał. - Nadal się gniewasz?
Utkwiłam wzrok gdzieś w przestrzeni... Czy nadal mam ochotę rozerwać go na strzępki?Nie, ale i tak stanowczo za szybko mu "wybaczam". Wzruszyłam ramionami.
- Aha... - inteligentna odpowiedź i znowu nucenie.
- Nath!
- Co?
- Przestań.
- Ale co?
- To.
- To? - podniósł brew. Złapał mnie w talii i przerzucił na sofę, po chwili ponownie złapał moje dłonie. Znów zaczął mruczeć pod nosem.
- Tak, to - odparłam lekko wnerwiona.
- Denerwuje cię to? - spytał.
- Tak, Nathan. I przestań.
- Fajnie zabrzmiało.
- Co? - jejku ten człowiek ma naprawdę jakieś problemy ze skupieniem uwagi na jednym temacie.
- To: "Tak, Nathan" - okeeeej potrzebuję słownik "angielski-nathanowy, nathanowy-angielski".
- To mnie puścisz? - odparłam po chwili ciszy.
- Myślałem, że rozmawiamy o zaprzestaniu wydawania dźwięków... - wywróciłam oczami.
- O tym i o tym! - wybuchnęłam.
- Wcześniej o tym drugim "o tym" nie wspominałaś - powiedział ze stoickim spokojem.
- Bo wtedy stałam!
- A w takim razie było trzeba przewidzieć taką ewentualność - Ratunku! Psychol, dzwońcie do czubków, niech go zabiorą! Wypuściłam głośno powietrze.
- No, od razu lepiej. To, co ty na układ? - otworzyłam szerzej oczy. A teraz co ma na myśli?
- Przyjmiesz moje przeprosiny, a ja przestanę nucić ci nad uchem - dokończył.
- I mnie puścisz - pertraktowałam.
- Hmmnn... - zamyślił się po raz kolejny -  Nie.
- Dlaczego?
- Bo wychodzę na minusie w tym układzie - odparł.
- To co chcesz? - chwile się we mnie wpatrywał.
Nathan
Co ja chcę? Chwile się w nią wpatrywałem. Już miałem coś powiedzieć, ale szybko zmieniłem zdanie.
- Wybaczysz mi i... weźmiesz na siebie wszelkie konsekwencje pofarbowania chłopakom rzeczy. Usiadła na sofie..
- Auć, Nathy puść - popatrzyłem na nią i puściłem jej ręce, oplatając przy tym swoją wokół jej tailii. Nie ma tak łatwo - jeszcze się nie zgodziła. Westchnęła z irytacji.  
Dowiedzieli się już? - spytała. Przytaknąłem głową:
- I za karę sprzątam wszystkie łazienki - odparłem z powagą, napotykając jej wesoły uśmiech. Nagle spoważniała.
- Ale dlaczego tylko ty? - Yyyyy... i co ja mam jej powiedzieć? No przecież nie tak jak było...
- Bo ciebie lubią - brawo Nath, jednak coś wymyśliłeś. Oscar'a normalnie dać. Westchnęła.
- No, dobra - spojrzałem na nią zbity z pantałyku. - Zgadzam się - dokończyła. Zgodnie z umową, musiałem ją puścić... A cholera wcale tego nie chciałem.
Wstała z kanapy i ruszyła do wyjścia. Hola, stop!
- Ej, gdzie ty idziesz? - prawie wykrzyknąłem, zdziwiony.
- Do domu - odparła jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie. Dla mnie nie była.
- -Przyjdziesz jutro z rana? - dopytywałem.
- Raczej nie... - złapała klamkę. Podszedłem do niej.
- Ale mówiłaś, że już jest w porządku - drążyłem temat.
- Nath, nie jestem zła.
- Ale chcesz iść - zaciąłem się na tym "ale" czy co?
- Jest po jedenastej, zanim dojdę będzie północ - odparła.
- Ale.... Czemu nie chcesz przyjść jutro?
- Bo to nie ma sensu. Muszę uszykować papiery. W czwartek wraca Nano - mam z nim spotkanie.
- Kayli, nie zostawiaj mnie z tym samego - szepnąłem.
- Nath...
- Weź przyjdź jutro, zrobimy sobie dzień wolny z chłopakami...
- W piątek wylatujecie, w czwartek spotkanie, jutro jest wasz ostatni wolny dzień. Pewnie będą chcieli spędzić go na sam z dziewczynami...
- No, okej. Ale ja, Jay i Max? -przerwałem jej.
- Max pojedzie do brata, Jay coś sobie znajdzie, a ty masz spotkanie z Tamarą...
- Nie spotkanie tylko telefon... Kayla, ja naprawdę nie wiem co mam z nią zrobić? - spuściłem głowę.
- To już nie jest mój problem - odparła po chwili milczenia. Wiedziałem, że nie mówi tego szczerze.
- Ale pytam cię jako znajomą, nie pracownicę Brown'a.
- Jako znajomą? - przytaknąłem głową. Dziewczyna zaczęła czegoś szukać w kieszeniach swoich spodni. W końcu wyciągnęła z nich małą karteczkę. - To bym ci poradziła - wręczyła mi skrawek papieru. Zamknąłem dłoń, po chwili rozłożyłem. Wizytówka: "Nano Tissera - day to day menager - The Wanted. Scooter Braun Project. 529-751-630". Usłyszałem zgrzyt otwieranych drzwi i tupot nóg na schodach. Podniosłem wzrok - cholera. Nie namyślając się długo wybiegłem na klatkę.
- Kayla, poczekaj - krzyknąłem, ale jej już nie było. Za to echo moich słów wydawało drwić sobie z rozpaczonego chłopaka, stojącego jak taki kołek w drzwiach frontowych.
Kayla
Musiałam jak najszybciej stamtąd wyjść. Korzystając z chwili nieuwagi Sykes'a wybiegłam na dwór. Chłód uderzył we mnie ze zdwojoną siłą. Do kamieniczki, w której wynajmowałam mieszkanie, miałam jakieś 50 minut drogi. Naprawdę nie miałam ochoty samej pałętać się o tym czasie ulicami Londynu... Dwa wyjścia: albo wracam do chłopaków, albo zamawiam taksówkę. Przeszukałam płaszcz w poszukiwaniu telefonu - znalazłam. Wyładowany. Pierwsza opcja nie wchodziła w grę. Zostało wracać na piechotę. Nagle w kieszeni poczułam wibrację. No, tak... Druga komórka! Zapomniałam. Spojrzałam na wyświetlacz - nieznany. Przełknęłam głośno ślinę i szybkim ruchem schowałam telefon. Raźnym krokiem ruszyłam w drogę. Nawet nie zauważyłam, gdy zaczęłam biec. Zatrzymałam się dopiero przed swoimi mieszkaniem. Gdy znalazłam się w środku, zatrzasnęłam drzwi i opuściłam się po ich tafli. Zbierało mi się na płacz. Znowu to samo. Znowu wystraszyłam się telefonu od człowieka, który podawał się za mojego ojca. Tak bardzo nie chciałam być teraz sama. Ale jedyną osobą, która znała tą sprawę, był Nathan. Och, co za ironia...
Nie płakać, zaczynać życie od nowa.
Chwyciłam słuchawkę telefonu stacjonarnego i szybko wyklikałam znany na pamięć numer...
- Tu Ralph Montiorii. Zostaw wiadomość po...
- Ralph to ja - powiedziałam drżącym głosem.
- Kath? Co się stało? - spytał wyraźnie zatroskany.
- Jak szybko znalazłbyś mi nowe zameldowanie? 
- Hmn.. - w głowie widziałam jak pociera dwudniowy zarost - w Londynie?
- Nie, Ralphi. Ja muszę zniknąć. Na jakiś czas...
- Kath? Co się dzieje? - zabrzmiał jego surowy głos. Martwił się jak zawsze.
- Ja nie chcę do Hiszpanii - powiedziałam i zerwałam połączenie.
Nathan
Wróciłem do salonu i ciężko usiadłem na sofie. Byłem załamany, o co w tym wszystkim chodzi?
"Sam wszystko zbytnio komplikujesz." O... witam ponownie głos w mojej głowie. Nie powiem, żebym tęsknił... Muszę coś zrobić...
W tej chwili do na dół zszedł Parker z wielkim uśmiechem na ustach wraz z pozostałymi...
- I wszystko skończyło się szczęśliwie - odparł wielce radosny, komentując zapewne film.
Uśmiechnąłem się smutno.. 
*****
Zegar wybijał drugą w nocy. Cały dom pogrążony był w głębokim śnie. Tylko jeden dziewiętnastolatek z grzywką opadającą na prawe oko, w okularach na nosie nadal siedział przy laptopie. Ze zmarszczką zarysowaną między brwiami i skupieniem na twarzy przeglądał spisy najbliższych lotów... Ten jeden raz w życiu postanowił niczego nie spieprzyć.

Convertirse en  


Hej :) Tak, wiem rozdział to katastrofa. Przepraszam.
Bardzo Wam dziękuję za 10 komentarzy pod ostatnim postem ♥
I to nie byle jakich, naprawdę się na nich uśmiałam, są cudowne.
Długo myślałam co mam zrobić z tą końcową sytuacją pod tamtym rozdziałem po takich opiniach xD:
    " Założę się, że to będzie coś w stylu, przechyliłem głowę i jebnęliśmy się czołami hahah leże z siebie. Ratunku, zanierzcie mnie :))" 
    "Nie wierze, że Sykes ją pocałuje, Kayla go pewnie odepchnie, bo kto by takiego ciotę całował, który się tak mazgai? Ale niech próbuje, powodzenia życzę na nowej drodze życia w niebie jak Cię Kayla po ryju zdzieli xD"
     "I wgl to, jak przypuszczam, nie dojdzie do tego pocałunku, bo do tego chyba zmierza końcówka, albo Nath dostanie nieźle w papę xd"
     "I TAK BTW CO SIĘ NATHANOWI ZACHCIAŁO CAŁOWAĆ?!
Jestem pewna, że się nie pocałowali. Nathan przechylił głowę, a Kayla się spojrzała na niego tak WTF?!" - Z tego po prostu nie mogłam xD
      "Ale za to niesamowicie wredne zakończenie z twojej strony to ja cię chyba uduszę." - Proszę nie rób tego :)

Czytając tego typu treści czułam się trochę jak Jay (patrzcie poniższy filmik od 5,00 do 5,50) :D




Witam dwie nowe czytelniczki: Jemersed ♥ i Infinity ♥ :)
I Dreamer ♥ ZGADŁAŚ!! Oczywiście oglądali: "Czasem słońce, czasem deszcz". :)

I.. (Wiem, że się dzisiaj rozgadałam, ale po prostu muszę. ^^) Co sądzicie o tej jednej minutce?
  

Ja miałam obiekcje co do piosenki, ale ta jedna minuta teledysku sprawiła, że teraz nie mogę się doczekać całości i zachowuję się jak wiewiórka po kofeinie. ;D Ostatni raz tak się zachowywałam przed premierą "Gold forever" i jak odkryłam chłopaków... I ogólnie oni tak nieźle w nim wyglądają, a nie ma takiego retuszu jak na początku "GYC". Max przy stole, Tom na gitarze, Jay  i Seev oraz Nathan z tym  swoimi "Everybody". Proszę nie mówić przy mnie tego słowa. I ogólnie rozpisałabym się, bo videoclipy to moja pasja, ale przecież nie o tym jest ten blog... - Mówiłam, że mam za dużo energii.

Dedykacja dla wszystkich w szczególności tych, którzy pod ostatnim postem zostawili komentarz. :) Uwielbiam Was ♥

Do następnego :)

8 komentarzy:

  1. Sooł będę pierwsza?
    To może na pocieszenie, bo nie będzie dziś schizowego komentarza
    Sykes jest głupi. Tępy, dziwny... I jeszcze jakby tego było mało ojciec Kayl. Jak już zaczynają się problemy, to wszystko naraz -.-
    I wgl sora że pytam, chyba coś ominęłam albo mi się daję ale kto to ten Ralph...
    Musze sobie teraz to wszystko poukładać w głowie...
    Tak więc czekam na kolejny genialny dział i życzę dużo, duuuużżżżżo weny! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. ONI. OGLĄDALI. NAJLEPSZY. FILM. JAKI. MÓGŁ. STWORZYĆ. CZŁOWIEK.
    wczoraj oglądałam CSCD. Ryczałam * dzwoni tata na skejpie, no to wycieram chusteczką oczy ale dalej łzy lecą.* oglądam sobie dalej, ryczę kurde jak bóbr przez najbliższe kilkadziesiąt minut po napisach końcowych. MAM CAŁĄ KOLEKCJĘ HITÓW PROSTO Z BOLLYWOOD, ALE TEN JEST CHYBA NAJDŁUŻSZY I NAJPIĘKNIEJSZY.
    czemu gadam o filmie, skoro tu jest rozdział.
    Sykes to sierota, za milion lat by nie wpadł by ją pocałować. Sorry, że Cię oczerniam Nath ale taka prawda. A lepsza bolesna prawda, niż kłamstwo. Ale nie, na prawdę na miejscu Kayli bym go po ryju zdzieliła. Czemu Sykes to jest taką moją podróbką tutaj? Słabą, no ale jest. Wiem, że ludzie mają kamery w moim pokoju i widzą wszystko co robię, a to wcale straszne nie jest tylko drastyczne. No ale nie o mnie. Zawsze zbaczam z tematu, a potem kilometrowe, bezsensowne komentarze. Ej weź pod następnym rozdziałem napisz takie coś : SYKESÓWNA ZAMKNIJ RYJ I WEŹ NIE PISZ TYCH DENNYCH KOMENTARZY. Możesz używać przekleństw. Nie przeszkadza mi to. Biedna Kayl. SYKES NO ZRÓB COŚ, A NIE JAK KOŁEK SIEDZISZ, LATAĆ CI SIĘ ZACHCIAŁO TO JAK LECISZ TO PO BUŁKI MI LEĆ.
    Oni są zagubieni w swoich życiach, w swoich myślach. Sądzę, że we dwójkę mogliby te wszystkie złe "głosy" pokonać. Razem na przeciw wszystkim przeciwnością losu. Na przekór innym ludziom. Razem za rękę zmieniać świat. ( RZYGAM JAK TO PISZĘ. )
    są zagubionymi owieczkami. Ale też są bardzo mądrzy. Bo przecież ludzie, którzy myślą sami do siebie ( czyli gadają do siebie w myślach i odpowiadają ) albo sami do siebie na głos gadają są mądrzy.
    No dobra, bo widzisz jakie głupoty tu piszę.
    Do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Szczerze?
    Chyba jestem za głupia na ten początek xd
    Pogubiłam się xp
    I uważam, że jak ktoś gada sam do siebie, to cos jest nie tak ;p
    Chyba, że chce się porozmawiać z kimś tak samo inteligentnym xd
    Dobra, nie ważne ^^
    Czekam na nexta, w którym zrozumiem więcej ;d
    Weny ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiedziałam, że Nathan to taka dupa, że jej nie pocałuje! Jemu chyba jaj obcięli i ten z wrażenia nie wie co ma robić! Albo wycięli mu mózg... O ile go miał. Można ryzykować takie twierdzenia, aczkolwiek nie wiem czy jest to słuszne, ponieważ sądząc po jego ilorazie inteligencji, który jest wręcz minusowy, to stracilibyśmy na tym tylko cenny czas. hahahah, spodobało mi się - Nathan to dupa xD W sumie jakby The Wanted było zwierzęciem, to on by robił za zad tego zwierzęcia xD Aż się boję pomyśleć czym byłby Parker... BOŻE, O CZYM JA PISZĘ ;_; Wy mnie wyślecie za to do wariatkowa... Dobra, powiem, że to przez Was.:P ''Naprawdę mam dość tych pięciu idiotów. Chwila.... Jednego idioty!'' - serio? Jednego? KAYLA, IDŹ TY SIĘ DZIECKO DO ŁÓŻKA POŁÓŻ I NIE OPOWIADAJ GŁUPOT, BO NORMALNIE GRZESZYSZ TYM CO MÓWISZ! Mam niepodważalne dowody na to, że oni WSZYSCY są debilami, więc mi nie wpieraj, że tylko jeden! Muszę Ci powiedzieć, że prowadzili całkiem kulturalną rozmowę na poziomie. Gdyby tak posłuchać ich z boku, to śmiało mozna by rzec że Ci ludzie uciekli z psychiatryka. W szczególności ta łysa pała z włosami na głowie, która nosi w full cap'ie, na tego to wystarczy spojrzeć i już wiesz, że to debil. No okej... Kiss'a nie było, co wszyscy przewidzieli, bo... (wróć do początku tego komentarza). HAHAHHAHAHAHAHHAHA I ON JESZCZE MYŚLAŁ, ŻE ONA MU POMOŻE? Rzeczywiście typek ma niezłe poczucie humor, No boki zrywać, leżę pod stołem i zachowuję się jak człowiek z padaczką. A jak z niego taki cwaniak, to sobie sam z Tamarą poradzi. NIE! KAYLA NIGDZIE NIE WYJEŻDŻA! NEVER! Zobaczysz, obstawię wszystkie granice, lotniska, stacje PKP (autobusów nie, bo cudem by chyba nimi wyjechała...) jakieś promy, kurna wszystko! I nie ma gdzie ruszać dupy! A Sykes to gdzie znowu jedzie roznosić zarazki? Ja nie wiem, na stare lata się z nich wycieczkowicze zrobili ;_; Rozdział fantastyczny. :* A zdanie chłopaków adekwatne do sytuacji, chociaż może to sygnał jak potoczy się cała historia... Boże, jak ja nie cierpię tyle myśleć, a przyjaciółka chce mnie zaciągnąć na studia kryminalistyczne ;_; Jestem ciekawa, co będzie dalej, a jak ten Ralph spróbuje jej tylko załatwić jakiś wyjazd, to go zawiozę tam gdzie tego Nano! OBIECUJE! Do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty.
    I ciekawy.
    Czekam na nexta
    Zapraszam do mnie na:
    http://changedmyworldnathansykes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahaha XD Jezu najukochańszy po prostu leżę ze śmiechu.
    Najpierw 'latające ręce' a potem Jay w filmiku...
    Jesteś GENIALNA ! XD
    Rozdział świetny, nie wiem czemu tak narzekasz na niego.
    Dziękuję za powitanie ;)
    Na pewno zostanę na dłużej, bo piszesz bosko ^^

    Kayla nie może się wyprowadzić ;_; będę płakać... Mam nadzieję, że tym razem Nath wszystkiego nie schrzani i oni jeszcze będą razem. NO! I tak ma być.

    A co do tych głosów w głowie, to obawiam się, że są zaraźliwe O.O

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietnyyyy rozdział ;*!
    Haha Nath to ma pomysły ;*.
    Nuci se coś czubeek ;***.
    Szkoda, że nie zadzwoniła do Nath'a ;*.
    Współczuję jej tej sytuacji ;*
    Jestem bardzo ciekawa co będzie z Nią dalej ;***.
    Czekam na next'a ;***.
    Hahaha uwielbiam ten filmik :***!
    Weny!

    Mychaaa ;***.

    OdpowiedzUsuń
  8. KOCHAM. KOCHAM. KOCHAM. I żaden beznadziejny -.-

    OdpowiedzUsuń