wtorek, 30 lipca 2013

Rozdział 14: Te quiero...

¿Qué es lo que realmente quieres que haga?
  
Nathan
- Tamara? A co ty tutaj robisz? - zapytałem wstając z podłogi i podnosząc przy okazji Kayl.
- Mówiłam, że wpadnę - widząc moją dezorientacje, dodała. - Umówiliśmy się, pamiętasz?
- A, no tak - nagle zaczęło mi coś świtać. - To może wejdziesz? - przeszła przez krótki korytarz dumnym krokiem i usiadła na środku kanapy, która znajdowała się po drugiej stronie stołu. Cała ona... Dumna i pewna siebie do szpiku kości. Zawsze z góry wie czego chce, uśmiechnąłem się na skutek wspomnień. Jej odchrząknięcie sprowadziło mnie z powrotem na ziemię.
- To co? Rozmawiamy?
- Tak, jasne - usiadłem na przeciwko niej.
- A oni? - wskazała ręką na resztę, zero zahamowań. Szczerze? Na chwilę zapomniałem o ich istnieniu.
- Zostają - odparłem lekko zdezorientowany.
- Wolałabym po być tylko z tobą - słodko się uśmiechnęła. Uno momento! Stop! Nathan myśl.
- My pójdziemy na górę - odezwał się Seev, uśmiechnąłem się do nich przepraszająco. Poszli.
- To teraz mów - poleciłem.
- Po co ten pośpiech? - przysiadła się do mnie. Miałem wrażenie, że temperatura w pomieszczeniu znacznie wzrosła.
Jay
- A to kto? - spytałem pozostałych, gdy już znaleźliśmy się w moim pokoju.
- Tamara - odpowiedział Tom wzruszając ramionami. Popatrzyłem na niego jak na jakiegoś niedorozwiniętego. 
- No, co? - odparł brunet. - Pewnie ta od tego artykułu w gazecie. Pomyślcie..
- Parker, ty już się lepiej zamknij - przerwał mu Max. - Jeszcze trochę a dojdziesz do takich samych wniosków jak w restauracji! - prychnięcie pozostałych było aprobatą słów Łysolka. Tom tylko przewrócił oczami.
- O czym wy mówicie? - spytała Kayla. Ta i teraz jej tu wytłumacz, że Tom myślał, że Nathan chciał ją porwać na targi żywym towarem. Spojrzałem wymownie na Thomas'a.
- Widziałaś może film "Uprowadzona"? - spytał lekko zmieszany. Oczy dziewczyny prawie wyszły na wierzch - widziała.
Nathan
Wzniosłem oczy ku niebu, a raczej sufitowi. Czy ona jest świadoma tego jak bardzo mnie irytuje?
- Nathy, co jest? - zaczęła jeździć mi dłonią po poliku. Przez chwilę toczyłem bój z samym sobą. 
- Miałaś tak na mnie nie mówić - odskoczyłem od niej. Nie, no nie wierzę, znowu daję jej się zmanipulować. To jakieś żarty jakby nie wyciągnął żadnej nauki z przeszłości. Tamara jest piękna, pełna chęci do życia, radosna, może i nawet ciut zwariowana, otwarta, bezwstydna, konkretna... Ale przede wszystkim jest pustą i wyrafinowaną zołzą. Tak... Zanotowałeś?
- Nathan, co ci? - spytała płaczliwym głosem. Odchyliłem głowę do tyłu i zakryłem twarz dłońmi.
- Tamara przestań udawać kretynkę - westchnienie wydobyło się z pomiędzy moich warg.
- Co? - obruszyła się. - Przed wejściem dało się zauważyć, że przerzuciłeś się na płaczki - znów przybrała pewien siebie ton.
- O czym ty mówisz? - wyprostowałem się. Cała moja uwaga została skupiona na niej.
- Oj, Nathy - chwyciła moją twarz w swoje dłonie. Zgromiłem ją wzrokiem, oddaliła się.
- No, więc? -ponagliłem.
- Nie udawaj głupiego, Sykes. O tej waszej zabaweczce - ręką wskazała na schody, na których wcześniej zniknęli chłopaki z Kayl. Uniosłem pytająco brew, westchnęła.
- Słuchaj nie przyszłam tu rozmawiać o twoich nowych sympatiach. Choć... Bardzo nisko upadłeś w tej kwestii - spojrzała na mnie znacząco. - Ale cóż...
- Konkrety - wywróciłem oczami. Ten jej monolog powoli wyprowadzał mnie z równowagi.
- Po prostu daję ci możliwość wrócenia - wypaliła prosto z mostu, a mnie zatkało. Z pewnością miałem minę jakbym został ogłuszony patelnią. W końcu przypomniałem sobie, po co w ogóle do niej zadzwoniłem.
- Co to jest? - rzuciłem na stół poranną prasę.
- Gazeta - odparła jak najspokojniej.
- Tam! - czułem, że moja cierpliwość powoli się kończy.
- Skąd pomysł, że to ja? - nie wytrzymałem. Chwyciłem papier i zacząłem czytać.
- "Czy i wy macie marzenia? Każda młoda dziewczyna marzy o spotkaniu ze swoim idolem. Tej się udało i oto stała się zabawką najmłodszego członka The Wanted. Jak to możliwe? Sama niechętnie wspomina o strasznych chwilach. Najbardziej jednak boli ją to, że zawiodła się na swoim ideale, wręcz autorytecie. >> Udało mi się zdobyć bilety na koncert chłopaków, byłam w siódmym niebie, latałam po pokoju jak opętana. Gdy nadszedł owy dzień myślałam, że serce stanie mi z radości. Szalałam pod sceną, udało mi się wejść za kulisy i wtedy się zaczęło... Na początku..." - dalej ominąłem tekst. Tabloid pisał same oszczerstwa jak to niby najpierw uwiodłem a potem wykorzystywałem (wielokrotnie) ową dziewczynę, by następnie porzucić ją i znaleźć sobie kolejną. Gazeta nie kryła także podejrzeń, że ta sytuacja nie zdarzyła się pierwszy raz i z pewnością nie była wyjątkiem. Stek kłamstw. - "... Mamy nadzieję, że historia panny Whout przestrzeże inne, zapatrzone w zwykłego drania, młode dziewczyny." - dokończyłem i spojrzałem na nią wyczekująco.
- To, co? Jedna Whout na świecie? - artykuł nie zrobił na niej najmniejszego wrażenia.
- Mam cię oskarżyć o zniesławienie? - byłem wściekły. Nie dawałem za wygraną. - Czego chcesz? - na to pytanie najwyraźniej nie była przygotowana. Szybko jednak skryła szok i dezorientacje.
- Zabierzesz mnie ze sobą na trasę po świecie - wypaliła.
- Z głupiałaś?! Ona trwa...
- Pół roku - odparła jakby mówiła o pogodzie, a nie o ponownym wywróceniu mojego życia do góry nogami.
- To nie zależy ode mnie. Nie możemy brać w trasy byle kogo - próbowałem oponować.
- Kels i Nar jeżdżą - znowu genialne sprostowanie. Czujecie tę ironię?
- Ale to są dziewczyny Tom'a i Sivy - dopiero, gdy wykrzyknąłem te słowa, zdałem sobie sprawę o co naprawdę tu chodzi. - Zapomnij.
- Chcę tylko po pojawiać się w paru ważnych miejscach. Możesz mnie nawet wkręcić do ekipy. Zresztą rób co chcesz - podniosła się z kanapy i ruszyła w stronę wyjścia. Złapałem ją w drzwiach.
- Chwila, a co ja z tego będę miał? Skompromitowałaś mnie.
- Mój, mały, głupi Nathan - uśmiechnęła się, starałem się nie prychnąć jej w twarz. - Sam to zrobiłeś na antenie radio. Tego artykułu w gazecie oprócz ciebie i speaker'a nikt nie widział. Mam wujka w tabloidach i swoje sposoby - chwyciła za klamkę jednak na moment się zatrzymała. - Ale... zawsze łatwo rozprzestrzenić tą wieść, więc... Masz czas do jutra. Czekam za telefonem - otworzyła drzwi. Szybko się o nie oparłem. Miałem mało czasu, a musiałem jakoś poukładać sobie tę rozmowę. 
- To szantaż? - spojrzałem na nią.
Jay
Rozmowa się nie kleiła, więc postanowiliśmy włączyć na laptopie jakiś film.
- Idę skoczyć do kuchni - poinformowałem resztę. Wiadomo, kino bez przekąsek to niekino.
- Idę z tobą - odparła Kayl, a napotykając moje pytające spojrzenie, dodała. - Oni tam rozmawiają, razem szybciej się uwiniemy i może nas nie zauważą. 
Z szafek i lodówki pozbieraliśmy spore zapasy. Udało nam się dojść do tego pomieszczenia niezauważonymi, choć docierały do nas strzępy rozmowy Młodego. 
- Masz wszystko? - spytałem dziewczyny. Kiwnęła potakująco głową. Ruszyliśmy w stronę schodów...
- To szantaż? - usłyszałem głos Nath'a.
- Na, który nie masz dowodów - odparła inna osoba. Odwróciłem się w stronę, z której dobiegał ów dźwięk i zobaczyłem wkurzonego Nathan'a rozmawiającego z jakąś czarnowłosą.
Nathan
Lekko drwiący, słodki uśmiech widniejący na twarzy Tammary przyprawiał mnie o mdłości.
- W co ja się wkopuję? - powiedziałem bardziej do siebie niż do niej.
- Nathy, w nic czego wcześniej nie przerabialiśmy - zarzuciła mi ręce na szyję. Naprawdę nie miałem już do niej siły. Westchnąłem. Nawet nie zauważyłem, kiedy wbiła mi się w usta. Kolejnym bodźcem jaki odebrałem był dźwięk misek, chrupek, chipsów uderzających o podłogę...

  
Bueno, si yo no entiendo?

 

8 komentarzy:

  1. Tamara to suka.
    Sory nie mam innego określenia
    Ja bym ną miejscu Natha się nie dała..
    No ale zobaczymy jak będzie...
    Biedna Kayla ona zobaczyła tą scenę, prawda ;_;
    Okropna ty.
    Idę się uzalac nad ich dalszymi losami
    Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Kingą. Tamara to suka. To najgorsze, co może być! Dlaczego ona taka jest? I w ogóle jak śmie ośmieszać Kaylę?! Nienawidzę jej. -.- Nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale czy z tego, co powiedziała Tamara wynika, że był tylko jeden egzemplarz gazety z tym artykułem na cały druk? Jeśli tak, to... Wredna żmija. -.- Biedny Nathan... Musiał jej ulec, nie wiem czemu, przecież ona jest podła, wszystko da się sprostować, nie wiem... Donieść na nią, na policje? Tak, to wszystko skomplikowane... ;/ Biedny on... ;/ Ale jeszcze bardziej biedna jest Kayla, wszystko słyszała :< Szkoda mi dziewczyny :< Rozdział jest fantastyczny :* Zresztą jak wszystkie Twoje, bo piszesz cudownie. :3 Boję się piętnastki. Wesoło nie będzie... :( Ale czekam. :) Do następnego.♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z przedmówczyniami!
    Oj nie wiem co jeszcze dodać :*.
    Biedna Kayl :(.
    Bo domyślam się, że to Ona upuściła te miski :-*.
    Co ta tamara sobie wyobraża...
    Czekam na next'a z niecierpliwością ;***.
    Weny!

    Mychaaa ;***.

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurde :o
    robi się coraz ciekawiej ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem zszokowana..
    Myślałam, że Nathan wszystko jej wygarnie i wyrzuci z domu, a on znowu dał się owinąć tej szmacie wokół palca.
    Faceci ^^
    Czekał na nexta :)
    Weny ;***

    http://twinspowerwanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej.
    Muszę ci powiedzieć,że ZAJEBIŚCIE PISZESZ.
    Przepraszam że wcześniej nie komentowałam ale byłam zabiegana i nie miałam na to czasu.
    Od teraz będę dodawać regularnie komentarze.
    Nie mogę doczekać się nexta a tym czasem zapraszam do mnie na:
    http://changedmyworldnathansykes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. bchebfhrbjb
    JĄ DO RESZTY POPIERDOLIŁO.
    Boże jak ty możesz stwarzać takie wredne, tepe istoty jak Tamara. NO JAK?! NATHAN TY.... ugh nie mogę tak mówić. ZOSTAWIĘ TWOJĄ POSTAWĘ BEZ KOMENTARZA
    no kurwa pierwsze jesteś taki suooodki dla Kayli a za chwile stajesz sie chujem bez serca ( JEDNAK MOGĘ )
    trzymajcie mnie bo mu przypierdole, a tą Tamarę to roztrzaskam, bo Sykes będzie cierpiał.
    JESTEM MOOOOOONDRA. bo Thomas już mniej. XDD
    dobra radzę Sykesowi na kolanach przepraszać Kayl.
    do następnego ♥

    OdpowiedzUsuń